wtorek, 24 czerwca 2014

O zapominaniu

Mama i tata jadą na próbę orkiestry. Z całym dobytkiem, czyli z dzieckiem nr 1, dzieckiem nr 2 i dzieckiem nr 3. I z torbą jako dodatkiem do dzieci (pieluchy + chusteczki + chrupki + 2 bidoniki z wodą + jabłka + kanapki + zestaw zabawek) i torbą mamy (dokumenty + telefon + portfel + niewypakowane rzeczy dzieci czyli pieluchy + chusteczki + resztki zeszłotygodniowych jabłek + okruszki po kanapkach + zestaw zabawek) i ze skrzypcami, pulpitem, chustą do zamotania najmłodszej w razie kryzysu, siatką z ubrankami na zmianę.
Pełna współpraca - tata wystawia bagaże na werandę aby je potem po koleji znieść do auta, a Mama motywuje towarzystwo do wyjścia

(Mama: Mila, buty, Misiek ubierze te majtki i spodnie...
Mi: Mamooo, a gdzieeee mój konik
Mi-ś: Mamooo, Puuu chcem, Puu weś!*)

Mi biega z płaczem po domu, bo nie może znaleźć swojego zabawkowego konika, Mi-ś biega po domu z gołym tyłkiem i Puchatkiem w zębach, bo tak, a M-ia zaczyna wrzeszczeć bo właśnie narobiła w pieluchę. A jakby tego było mało, to jeszcze Tata woła zza drzwi, żeby już wsiadać do auta.
Po chwilowym kryzysie (złorzeczenie, groźby karalne, zastraszanie), Mamie udaje się ogarnąć sytuację i wyjść z domu z całą (ubraną) trójką do auta.
Razem z Tatą zapina dzieci w fotelikach i już ma siadać na przednie siedzenie, kiedy przypomina jej się, że zapomniała o: telefonie, smoczku, a na górze okazuje się jeszcze, że nie zamknęła drzwi od mieszkania...
No, w końcu można ruszać.

Mama: Zobacz Tato, jak nam się dzisiaj udało wcześniej wyjść - mamy całe pół godziny na dojazd... Fajnie, będzie dzisiaj na spokojnie...

Jadą sobie spokojnie i już, już dojeżdżają na miejsce, kiedy Tata znienacka pyta:
- Wzięliśmy skrzypce?
Zatrzymuje samochód na najbliższym przystanku, wysiada, zagląda do bagażnika........ Nie ma skrzypiec.
Trzeba zawrócić, a tu jak na złość, nagle pojawił się korek, którego nie było wcześniej, a potem na drogę pod domem spadł słup z przewodem wysokiego napięcia - ekipa w drodze, ale auta nie mogą przejechać. Więc stoją. A czas ucieka.
W końcu udaje się wrócić pod dom. Mama biegnie do góry po skrzypce, które stały pod drzwiami mieszkania (czemu ich nie widziała jak wracał po smoczek???), wraca do auta. Trzeba ruszyć z powrotem. Kiedy docierają na miejsce, są już mocno spóźnieni, a wyjaśnienie, że się spóźnili, bo zapomnieli skrzypiec brzmi.... mało wiarygodnie....

Ale nic to. Następnego dnia Mama opisuje powyższą sytuację koleżance za pośrednictwem portalu społecznościowego, kiedy do domu radośnie wkracza Tata - sam. A powinien z Mi, którą codziennie odbiera z przedszkola.

Mama: A gdzie Mi?
Tacie uśmiech znika z twarzy.......: yh... Zapomniałem ją odebrać.......








* Mamo, chcę wziąć Puchatka (maskotka)