niedziela, 18 stycznia 2015

Misiowe historie urodzinowe

Trudno uwierzyć, ale trzy lata temu było tak:

Nowy bohater 

Dzisiaj, trzy lata później jest tak:

Mi (żyjąca ostatnio w świecie zagadek i zgadywanek): Co to za słowo, Michaś? (literuje)
My-I-Ly-E-Ny-Ky-A

Mi-ś: y...y... tramwaj?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mi: Co to jest: wysokie, ma gałązki, a na wiosnę listki?
Mi-ś: yyy.... yyy..... dziewczynka?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mama wchodzi do pokoju dzieci:
- Fuj, co tu tak śmierdzi?
Mi: Misiek pierdnął!
Mi-ś: To nie ja!
Mama: To kto?
Mi-ś: Taki mój pan pierdziołek z pupy!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W przedszkolu zbliża się bal przebierańców.
Mama: Michasiu, za co chciałbyś się przebrać?
Mi-ś: Za nic!
Mama: Hmmm.... zupełnie za nic? Może za pirata?
Mi-ś (kręci głową): niee, nie za pi-ata. Za ykakhuj!
Mama: ?????? za co?
Mi-ś: Za yksakhuj!
Mama (zastanawia się, gdzie się synek takich brzydkich słów nauczył): Możesz powtórzyć?
Mi-ś (trochę wolniej): Za zykzakhuj!
Mama: Aaaa... (przychodzi olśnienie). Za zygzaka mc quinna, tak?
Mi-ś: Tak! Ykakhuj!!!



(Początki nauki języków obcych bywają trudne:
http://milowekroki.blogspot.com/2012/03/o-sowach-przyniesionych-z-przedszkola.html)