tag:blogger.com,1999:blog-44791829838838932442024-03-13T05:25:48.721+01:00Milowe KrokiNie całkiem na serio blog o macierzyństwie i dzieciach.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.comBlogger146125tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-65853606903856664012018-01-15T18:19:00.000+01:002018-01-15T18:20:00.088+01:00Krwawa historia M-ii<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">Najpierw
rodzice usłyszeli krzyk M-ii, a potem złowieszczy pisk Mi:</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
O borze, o borze, matko ratuuuj!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">Przywykli
do pokrzykiwań wszelakich, rodzice zazwyczaj nie reagowali przesadną
atencją, żeby nie powiedzieć, że mieli głęboko w …. nosie
zwyczajowe przyczyny wycia swych dzieci. Tym razem jednak to był
taki rodzaj krzyku i to w dodatku podwójnego, który wymagał
natychmiastowej reakcji. Ba! On wręcz poderwał oboje rodziców na
równe nogi. Ciężki kaliber.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">Reakcja
okazała się uzasadniona. Na schodach ujrzeli widok godny
Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną tudzież innych Pił i
Krzyków – leżącą na podłodze czterolatkę, z twarzą
niewidoczną spod wielkiej plamy krwi. A wszędzie wokół był
czerwone śladami wokół na powierzchniach płaskich i pionowych.
Widok był na tyle dramatyczny, że Mama nie zdążyła nawet
pożałować swej ubrudzonej niebieskiej ściany. Co najmniej jakby
się mózg wylewał ze wszystkich otworów twarzy M-ii i rozchlapywał
po okolicy. Horror story. Tata już wykręcał numer pogotowia, a
Mama rzuciła się wykorzystywać swoje umiejętności z pierwszej
pomocy, kiedy M-ia niemrawo podniosła się z ziemi, ciągle
wrzeszcząc.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">Po
bliższych oględzinach okazało się, że mózg wylewa się tylko z
nosa, a po jeszcze bliższych, że to jednak nie mózg tylko…. nie,
nie keczup i nie dżem, ani też czerwona farba, tylko jednak krew.
Strumień krwi. Dramat trwał nadal, zelżał jedynie ze względu na
to, że dziecko o własnych nogach doczłapało się do łazienki, a
po polaniu twarzy wodą, przestało nawet strasznie płakać. Płakało
tylko troszkę.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">Po
zużyciu dwutygodniowego zapasu wacików i wylaniu wody
wystarczającej do umycia całej grupy przedszkolaków po zabawie w
ogródku, oczom rodziców ukazała się córka młodsza w całkiem
niezgorszym stanie. Rozpoczęły się więc dociekania i poszukiwania
przyczyn krwawej masakry</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Uderzyłaś się?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Yyyy, nie</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Przecięłaś się?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Nieeee</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Spadłaś z łóżka, wsadziłaś coś do nosa???</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Yyyyy….. dłubałaaam…</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Dłubałaś w nosie, tak?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Tak.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
No dobrze, ale czemu ciągle płaczesz?</span></div>
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;">-
Bo pobrudziłam bluzeczkę.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU2ieiph5ZuHNRved8RSqDL6RLvktX82RQTjPg4a6reAhKEmPAsLcLpN-1kXNq-XOcbhT8kkWc1a9r0mY1-bulfx1VODp1OFVYCgr5QG6OXn6vG75Qf6L-bBtZCgz9A_I0KOolDyfbKh4h/s1600/bloody_child.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="966" data-original-width="900" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU2ieiph5ZuHNRved8RSqDL6RLvktX82RQTjPg4a6reAhKEmPAsLcLpN-1kXNq-XOcbhT8kkWc1a9r0mY1-bulfx1VODp1OFVYCgr5QG6OXn6vG75Qf6L-bBtZCgz9A_I0KOolDyfbKh4h/s320/bloody_child.jpg" width="298" /></a></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-45010800075575344492017-10-17T11:36:00.002+02:002017-10-17T11:47:04.488+02:00Dlaczego nie zbieramy Świeżaków...Bo to nieekonomiczne (ktoś mądry w internetach wyliczył, że bardziej się opłaca sprowadzić zza wielkiej wody od Majfrendów), stresujące (ten żal, kiedy okazuje się, że brakuje Ci jednej naklejki do otrzymania pierwszej maskotki, a akcja już się skończyła ;) ), a poza tym w mieszkaniu ilość pluszaków na metr kwadratowy nie może przekraczać liczby mieszkańców tych kwadratów, o co w tym przypadku nie trudno...<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Dzięki tym wyjaśnieniom, rodzinne zakupy w ulubionym sklepie wszystkich Polaków były całkiem znośne... Aż pewnego dnia....</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mama z trójką płaci za zakupy przy kasie i na sakramentalne pytanie Kasjerki "Czy zbiera Pani naklejki" odpowiada równie sakramentalne "Nie." Do tej pory budziło to tylko pomruk zdziwienia okolicznych kupujących i lekkie zdezorientowanie w oczach Sprzedawców, ale nie generowało żadnych dodatkowych okoliczności.</div>
<div>
Tego dnia było inaczej... Z kolejki odezwał się nieśmiały damski głos "to może ja wezmę, jak Pani nie zbiera", który natychmiast został zagłuszony, przez nieco donośniejszy "proszę mnie dać!!! Ja mam dwoje dzieci, a ta Pani tylko jedno!". Na takie dictum rozpętał się konkurs kto da więcej, więc "ale ja byłam pierwsza", "a mi brakuje tylko dwóch naklejek", "a my dopiero zaczynamy", "a ja mam chorą córkę", wzbogaconych wstawkami zwierzęco - kolokwialnymi (krowami, świniami oraz innym bydłem, a także nazwami zawodów zakazanych)... Byłoby doszło do rwania włosów z głów, toteż Mama postawiła na szybką reakcję:</div>
<div>
"To ja jednak poproszę te naklejki"</div>
<div>
Wzięła i rozdzieliła na szybko pomiędzy własną dziatwę... Niestety, okazało się, że burza to się dopiero zaczęła.</div>
<div>
Mia: "A ceemuuu ja mam dwie, a Mi-ś tsy?"</div>
<div>
Mama: "Bo nie da się rozdzielić po równo"</div>
<div>
Mi: "Ja też chcę trzy!"</div>
<div>
Mama: "Ale nie mam więcej. Mi-śku, daj mi jedną, jedna będzie dla mnie"</div>
<div>
Mi-ś: "Nieeeee!!! Chcę trzy!"</div>
<div>
M-ia: "Jaaaa chceeee tsyyyyy, buuuuuuu"</div>
<div>
Mama w trybie natychmiastowym opuściła sklep z wyjącą M-ią, naburmuszoną Mi i zachwyconym Mi-śkiem. W czasie, gdy odstawiała wózek na miejsce, stała się rzecz straszna i nieprzewidziana. Naklejki Mi-śka wypadły z ręki i jak na złość wpadły do kratki kanalizacyjnej, co oczywiście spowodowało płacz i spazmy u właściciela. A więc Mama miała już na stanie wrzeszczącą dwójkę i jedno naburmuszone dziecko i w takim stanie wracała do samochodu ciągnąc całą trójkę za sobą. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, naklejki M-ii wypadły jej z ręki tuż pod wyjeżdżający spod sklepu samochód. Ciąg powietrza zepchnął je na ruchliwą ulicę. Mama uznała żywot kolejnych naklejek za zakończony, co spowodowało li jedynie dodatkowy ryk Najmłodszej oraz szyderczy chichot Najstarszej.</div>
<div>
Mama wpakowała towarzystwo do samochodu, zamknęła drzwi na zamek centralny, zamówiła taksówkę na pobliskie lotnisko i udała się na dwutygodniowy, zagraniczny wypoczynek po tych zakupach..... W marzeniach oczywiście. Po zamknięciu tylnych drzwi wzięła trzy wdechy i weszła do środka przysięgając sobie, że nigdy więcej zakupów z dziećmi w czasie akcji Świeżaki... Żeby w jakimś względnym spokoju dojechać do domu oznajmiła, że te dwie naklejki co zostały będą wspólne, a jak nie będzie ciszy, to sama je rekwiruje.</div>
<div>
Oczywiście wywołało to uzasadnioną obrazę Najstarszej, ale przynajmniej obniżenie wolumenów u młodszej dwójki, na którą słowo "wspólne" ma jeszcze całkiem korzystny wpływ.</div>
<div>
Po przyjeździe pod dom cała trójka wysypuje się z auta...</div>
<div>
M-iś: Mila, pokaż naklejki, pokaż!!!</div>
<div>
Mi sięga do kieszeni, ale naklejek tam nie ma. Musiały gdzieś wylecieć. Mama zamiast wrócić do domu spędza kolejne pół godziny na przetrząsaniu każdego zakamarka samochodu w poszukiwaniu jeb..ych naklejek, które ostatecznie się nie znajdują...</div>
<div>
Mama może więc spokojnie wrócić do domu.... Z 10 siatkami w rękach.... i trójką wrzeszczących dzieci.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoftPX3tT1tc_-5EXDaVilgZDbxbkMw1Rr4zr12_Ssw0mSfilKDCt4odtqpwZxzM2vfDbCokaS8vKlaicAsRVTlUXSwsk3jfLWq6zYJjS6vWJbBWpiEz2-JziJPen6xWuyfckLkBcXFNbC/s1600/%25C5%259Bwiezak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="211" data-original-width="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoftPX3tT1tc_-5EXDaVilgZDbxbkMw1Rr4zr12_Ssw0mSfilKDCt4odtqpwZxzM2vfDbCokaS8vKlaicAsRVTlUXSwsk3jfLWq6zYJjS6vWJbBWpiEz2-JziJPen6xWuyfckLkBcXFNbC/s1600/%25C5%259Bwiezak.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-1001674914590181642016-05-26T16:14:00.000+02:002016-05-26T16:14:41.727+02:00Dzień MamyMama poszła do przedszkola... Ale nie po to, po co dzieci (M-ia: "Mamusiu, jak będziesz taka malutka jak ja, to będziemy razem chodzić do petkola!"), tylko na przedstawienie. Z okazji Dnia Mamy.<br />
Nie szkodzi, że znała już cały program na pamięć (no bo kto, jak nie Mama, ćwiczył z synkiem wszystkie kwestie od trzech tygodni)....<br />
<br />
M-iś, mimo wcześniejszych deklaracji, że on mówić wierszyków nie będzie, starał się jednak ze wszystkich sił i mówił wespół z innymi dziećmi. Ba, nawet śpiewał piosenki (co mu się nie zdarza), wzbogacając cały program spektakularnym pokazem gołego brzucha oraz manewrami w okolicach rozporka.<br />
<br />
W pewnym momencie, Mama zauważyła, że jej synek zaczyna się na zmianę robić to zielony, to żółty, to znowu czerwony. Ponadto jego pewny i głośny głos zaczął się z lekka załamywać, a dotychczasowy uśmiech odwrócił się do góry nogami w kształt dzióbko-podkówki, co mogło oznaczać jedynie kłopoty.... Mama próbowała najpierw łagodnie przywołać M-isia do siebie, ale ten twardo starał się nie patrzeć w stronę Mamy, ale w bliżej nieokreślony punkt na suficie. Następnie Mama przeszła już do całkiem widocznych wymachów i pohukiwań by zwrócić uwagę synka, ale zamiast tego zwróciła uwagę wszystkich innych dzieci, które zamiast kontynuować przedstawienie, wybałuszyły oczy w stronę Mamy, co z kolei przyciągnęło wzrok pozostałych, obecnych na widowni mam.<br />
W tym czasie M-iś wykorzystał chwilowy brak uwagi i wykonał swój solowy, chociaż niezaplanowany popis - chlusnął kolorowym pawiem na siebie, przedszkolny dywan, dzieci stojące dookoła, a potem jeszcze poprawił, żeby pierwszy rząd widowni nie czuł się pokrzywdzony.<br />
Długo przygotowywane przedstawienie uległo natychmiastowemu zakończeniu, towarzystwo zaczęło w ekspresowym tempie opuszczać przedszkole, aż w przedszkolu pozostała tylko Mama, zarzygany M-iś i Pan Dyrektor.<br />
<br />
Mama zrzuciła całą sytuację na karb stresu i podekscytowania (jak to się już nie raz M-isiowi zdarzało), przebrała synka i wróciła do domu. Po czym już z pozostałymi członkami rodziny wybrała się na próbę orkiestry.<br />
<br />
M-iś został w stanie niezłym wpakowany do auta, zabezpieczony siatką foliową, "od wszelkiego" (Tata: "M-iś, jak będzie Ci się chciało rzygać, to wal w siatkę, ok?). Udało się dojechać niemal do celu, kiedy Mama i Tata usłyszeli charakterystyczne odgłosy z tyłu samochodu (M-ia: "Mamusiuuu, a Michaś sieee hygał!!!!"). Mieli jeszcze nadzieję, że zdążył wykorzystać siatkę, ale nie, zarzygał fotelik swój i siostry, całego siebie, przedni fotel, szybę, Mamę. Siatka pozostała nienaruszona i czysta.<br />
<br />
Tata: M-iś, czemu nie celowałeś w siatkę???<br />
M-iś: Bo sobie ją zawiązałem na węzeł......<br />
<br />
No nic, znając konsekwencje niestawienia się na próbie sekcyjnej, Mama i Tata wrócili się do domu przez całe miasto, zaliczając po drodze jeszcze kilka "pawi"....<br />
<br />
W nocy co dwadzieścia minut, co godzinę Mamę zrywa ze snu rozpaczliwe: "Mammoooooo, rzygaaaaaaam", na co Mama pędzi jak oszalała przez swoje 5 metrów mieszkania, żeby zdążyć złapać co trzeba, zanim "co trzeba" zafajda łóżko, pokój i resztę dzieci (a leci już z dwóch otworów....). I tak do rana, aż w pewnym momencie M-iś ląduje na małżeńskiej kanapie razem z Mamą i Tatą. O 6 rano wstaje i oznajmia: "Ja już się wyspaaaałeeeeem", po czym przeczołguje się po nieprzytomnej Mamie niczym szwabski czołg przez Warszawę, wdeptuje twarz Mamy w zarzygane i zasrane prześcieradło, co właściwie niewiele zmienia w i tak już podłym położeniu.... Mama i tak musi wstać, bo w ubikacji tymczasem odbywa się wypróżnianie synchroniczne na dwie pupki i jeden otwór gębowy....<br />
Mamę czeka prawdziwy "Dzień Matki". Z najlepszymi życzeniami!!!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmZkRjvwqmC3gl_GZTIHmPKc6d69_0sqADtpT-tUud-IPX3GRXDeoRbUctFmh6DVy7TjQik7f4BFQ5lB3hU4ZNL2il8LXjIHXF33LisgjEugpC5kyr9l3J7PSb54remvZmdCS0rmRzXNCf/s1600/83023-dzien-matki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmZkRjvwqmC3gl_GZTIHmPKc6d69_0sqADtpT-tUud-IPX3GRXDeoRbUctFmh6DVy7TjQik7f4BFQ5lB3hU4ZNL2il8LXjIHXF33LisgjEugpC5kyr9l3J7PSb54remvZmdCS0rmRzXNCf/s320/83023-dzien-matki.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-60327714193940989992016-04-13T13:28:00.001+02:002016-04-13T13:28:25.800+02:00Michałek i inne chłopakiM-iś wczoraj:<br />
<br />
- Mamo, Mamo! Zaprosiłem Kubusia na moje urodziny dzisiaj!<br />
<b>Mama</b>: Jak to? Ale Ty już miałeś urodziny, trzy miesiące temu.<br />
<b>M-iś: </b>Ale go zaprosiłem, do naszego domu.<br />
<b>Mama: </b>Tutaj go zaprosiłeś?<br />
<b>M-iś: </b>Nie, Mammoooo, do naszego domu, nie do mieszkania!<br />
<b>Mama: </b>Ale my przecież nie mamy domu....<br />
<b>M-iś: </b>Alee nie szkooodzi, ja już to wszystko ustaliłem!<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
<b>M-iś: </b>Mamo, zaproszę na moje urodziny Kubusia, Marcinka, Krzysia, Kacperka, Olka, ale Mohameda nie zaproszę!<br />
<b>Mama: </b>Acha. A dlaczego Mohameda nie?<br />
<b>M-iś:</b> A, bo on ma gupie zabawy!<br />
<b>Mama:</b> A jakie to są głupie zabawy?<br />
<b>M-iś: </b>No na przykład my się bawimy autkami, a Mohamed je wybucha w powietrze!<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
M-iś zaprosił do siebie kolegę Marcinka. Chłopcy na całe popołudnie zdominowali mieszkanie, bawiąc się w typowo chłopskie zabawy. Zaczęło się spokojnie od skakania po łóżkach i rzucania piłką w lampę. Kiedy chłopcy się nieco rozkręcili, zaczęli demolować antresolę - zrzucać zabawki na dół, pluć przechodzącym na głowę z góry, wrzeszczeć tak, że nie dało się zamienić słowa ze innymi domownikami w całym mieszkaniu, a na koniec wpadli na genialny, wręcz widowiskowy numer: zjeżdżanie jeździkiem po schodach (niestety, ta urocza zabawa została zawczasu przerwana przez Mamę).<br />
Po wizycie trwającej dwie godziny, Mama miała kilka dobrych dni sprzątania, więc z kiedy Michaś znowu zaproponował:<br />
- Mamooo, zaprosimy kolegę do mnie?<br />
Mama zareagowała z niepokojem:<br />
- Marcinka?<br />
<b>M-iś:</b> Nieeee, nie Marcinka<br />
Mama odetchnęła z ulgą....<br />
<b>M-iś</b>: Marcinek jest za grzeczny i tylko troszkę szaleje. Zaprośmy Krzysia, on to jest dopiero wariatowy!!!!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLuKzCGOONBHcl_5RW33ePKDXuzIMQ8MK947q6lwigUj5QNS4RE5qMYQ_LStMCvK9FTkjAtH2uw-By2duQPsS4ERc0tmnWyON3GCt0k2Jysut0cJdYE5XbUQdaSJUxtkdXYiTlxMDU3TNF/s1600/1691604-little-boys-playing-with-ball-on-summer-field.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLuKzCGOONBHcl_5RW33ePKDXuzIMQ8MK947q6lwigUj5QNS4RE5qMYQ_LStMCvK9FTkjAtH2uw-By2duQPsS4ERc0tmnWyON3GCt0k2Jysut0cJdYE5XbUQdaSJUxtkdXYiTlxMDU3TNF/s640/1691604-little-boys-playing-with-ball-on-summer-field.jpg" width="444" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-28347220464540788382016-03-17T20:39:00.000+01:002016-03-17T20:39:07.380+01:00Kiedy będziemy bogaci<b>Mi-ś:</b> Tatoooo, a jak będziemy W MAJU* bogaci, to kupisz mi taką kolejkę z klocków lego, co sama jeździ po torach?<br />
<br />
Wtrąca się <b>Mi:</b><br />
<b>- </b>Michaś, rodzice nigdy nie będą bogaci.....<br />
<br />
<b>Mi-ś: </b>A dlaczegooo?<br />
<br />
<b>Mi: </b>Bo mają nas.....<br />
<br />
<br />
* A kto zgadnie, czemu nasz Wyjątkowo Mądry Synek samodzielnie wykminił ten, a nie inny miesiąc??? ;)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtHidMzaBQufo6bzvofEXyVjiTB8Tqa81nTecC2AO_bGKSH_d-FpHFz1thsBBigIibAspDZIyXyE9SQ3Opt7C99COMwkV2ct5LGc1f0AjEzu0HifpEGA3SAu7iXjKxTHJjP7ScS350Cq7/s1600/family-money-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtHidMzaBQufo6bzvofEXyVjiTB8Tqa81nTecC2AO_bGKSH_d-FpHFz1thsBBigIibAspDZIyXyE9SQ3Opt7C99COMwkV2ct5LGc1f0AjEzu0HifpEGA3SAu7iXjKxTHJjP7ScS350Cq7/s320/family-money-1.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
I wiadomości z ostatniej chwili:<br />
<br />
Rano:<br />
<br />
<b>M-iś: </b>(przychodzi o łóżka rodziców i budzi Mamę radosnym głosem): Maamooo, mogę iść dzisiaj do Biedronek, nie do Żuczków! (<i>Biedronki to starsza grupa w przedszkolu, Żuczki to najmłodsza, do niej uczęszcza M-iś</i>).<br />
<br />
<b>Mama (</b>półprzytomnie, niemal przez sen): Mmmmm... taaaak?<br />
<br />
<b>M-iś</b>: Taaak, naaprawdę!<br />
(z radości wskakuje na leżącą Mamę i wierzga jej po brzuchu, co okazuje się całkiem skuteczną pobudką)<br />
<br />
<b>Mama (</b>nieco bardziej przytomnie): A co, tak nam wyrosłeś przez noc?<br />
<br />
<b>M-iś: </b>Nieeee, ale mam kropki jak Biedronka!<br />
<br />
A to była ospa....<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-88916278635788058942016-03-11T13:09:00.001+01:002016-03-11T19:47:55.200+01:00Idzie matka do lekarzaSą takie chwile w życiu Mamy, kiedy musi iść do lekarza. Ze sobą. Nie z dzieckiem. Wyprawa Mamy do lekarza to skomplikowana operacja logistyczna. To nie spontaniczne wyjście, ot tak, bo się Mama źle poczuła... To ściśle zaplanowana, ustalona na kilka tygodni wcześniej akcja, wymagająca skoordynowanych działań Mamy i Taty oraz instytucji trzecich w postaci zgód menedżerów i Innych Ważnych Osób z pracy Taty (podanie, trzy zdjęcia, zaświadczenie o niekaralności i płaceniu podatków).<br />
<br />
Ale się udało i Mama zaplanowała wyjście do lekarza.<br />
Wyjście odbyło się na półtorej godziny przed planowaną wizytą. Mama odebrała z instytucji dzieci w liczbie dwóch z dzieckiem numer trzy pod ręką.<br />
Odbiór dziecka numer jeden odbył się sprawnie i bez przygód, natomiast odbiór dziecka numer dwa opóźnił nieco całą operację (przetrząsanie całego przedszkola w poszukiwaniu zagubionej zabawki, bez której dziecko numer dwa odmówiło opuszczenia placówki - tonem nieznoszącym sprzeciwu).<br />
<br />
Z powodu powyższego, Mama z trójką zamiast znaleźć się w odpowiednim czasie w odpowiednim autobusie, zdążyła mu tylko kiwnąć głową na pożegnanie (mogła ręką, ale jedną miała zajętą trzymaniem dziecka numer trzy, a drugą - ciągnięciem za rękę dziecka numer dwa).<br />
<br />
Na szczęście kolejny autobus zjawił się w niedługo potem, dając Mamie nadzieję, że uda jej się dotrzeć na miejsce, a być może nawet się nie spóźnić.<br />
I rzeczywiście, autobus nie miał żadnych przygód po drodze, planowo zjawił się w miejscu przesiadkowym, gdzie, o dziwo, Mama szybko i bez przeszkód zmieniła środek lokomocji na tramwaj, który podjechał na przystanek natychmiast, gdy tylko Mama się na nim zjawiła (nadal z trójką dzieci w orbicie dwóch metrów).<br />
<br />
Tramwaj ruszył z przystanku i chwilę potem, po przejechaniu kilkuset metrów, zatrzymał się z nagłym szarpnięciem.<br />
COŚ się stało, ale nikt w tramwaju, łącznie z Motorniczym, nie widział co... Drzwi się nie chciały otworzyć nawet w trybie awaryjnym, tramwaj nie mógł ruszyć, zgasły wszystkie światła w środku, a na monitorach zamiast obrazów zaczęły się wyświetlać różne znaki.<br />
Mama nie miała czasu na przerażenie, gdyż zajęta była szukaniem odpowiedzi na pytania trzech osób jednocześnie ("Mamo co się stało?", "Mamo, sioś nie działa", "Kiedy pojedziemy?" "A czemu nie jedziemy?" "Czy tramwaj wybuchnie?" "A jak tramwaj wybuchnie, to przyjedzie straż pożarna?" "A karetka?" "A policja?" "Mamo, zadzwoń na 112!" "A jak tramwaj wybuchnie to umarniemy?", "A będziemy mieć razem grób, czy każdy osobno?" itd.).<br />
Natomiast współpasażerowie zdradzali już oznaki zniecierpliwienia, tudzież zdenerwowania. Motorniczy miotał się między jednym końcem tramwaju a drugim, próbując stwarzać wrażenie, że panuje nad sytuacją albo że coś robi.<br />
Wybawienie przyszło z zewnątrz w postaci specjalnej ekipy, która przyjechała, otworzyła drzwi łomem i wypuściła pasażerów. Zepsuty tramwaj zakorkował jednak tory tak, że kolejne tramwaje nie mogły przejechać, więc Mama nie miała żadnego transportu w kierunku placówki medycznej.<br />
<br />
Po konsultacji telefonicznej z Tatą, postanowiła na własnych nogach dotrzeć do pierwszej większej miejskiej arterii, gdzie Tata zdeklarował się podjechać.<br />
Nie było już szans dotrzeć punktualnie na wizytę, ale była jeszcze szansa żeby wziąć lekarza na litość i prosić o przyjęcie mimo spóźnienia (czyli w trybie "jak zwykle").<br />
Mama podkasała więc nogawki, wzięła dziecko numer trzy na ręce, dziecko numer dwa za rękę, dziecko numer jeden musiało sobie ze sprintem poradzić samo... W każdym razie w te pędy do ustalonego z Tatą miejsca....<br />
<br />
I jak to w takich sytuacjach zwykle bywa, dziecko numer dwa przypomniało sobie, że: "Mamoooo, kupeeeee".<br />
I jak zwykle w takiej sytuacji Mama zastosowała tę samą praktykę co zawsze, czyli udawania, że nie słyszy.<br />
I jak zwykle w takiej sytuacji, praktyka nic nie dała, bo dziecko numer dwa zaczęło powtarzać "Kupeeee, kupeee" jak mantrę, z coraz większą dynamiką, aż do stanu forte z dodatkowym efektem płaczu. Więc Mama syknęła tylko "Trzymaj! Tutaj nie ma gdzie zrobić!" i przyspieszyła kroku.<br />
Efektem tego, dziecko numer jeden zaliczyło spektakularny upadek połączony z zaryciem twarzą w chodnik (krew,wrzask, łzy). A kiedy tylko Mama wypuściła z rąk dziecko numer trzy by ratować numer jeden (a raczej "zlizywać rany" bo uratować już się nie dało), to w radosnym pędzie wybiegło centralnie na ulicę, gdzie niemalże zostało rozjechane przez nadjeżdżający samochód.<br />
<br />
Mama stanęła więc na chodniku z jednym ryczącym dzieckiem, z którego twarzy lała się krew, drugim ryczącym bo "chceeee kuupeeeee" i trzecim szalejącym wokół w radosnym amoku. I kupą (nomen omen) gapiów dokoła...<br />
Tak, to był ten moment, kiedy Mama poczuła, że jednak nie dotrze tego dnia na wizytę...<br />
<br />
Postanowiła więc wrócić do domu i przełożyć wizytę.... Na wrzesień... Może się uda.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje_KCfL2YDbebahrHGpbun0MH9eKB54AoD1GLroXo9wIeoh4eFNDC7tlxNQXZs2pX4G0-qR4Frj1rDIXVq_GMSe02DGHKx07vffV8cd5IYUAXlB_cXIP0aLj04t0l8oorvl5V-cs8PD1P-/s1600/matka-polka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje_KCfL2YDbebahrHGpbun0MH9eKB54AoD1GLroXo9wIeoh4eFNDC7tlxNQXZs2pX4G0-qR4Frj1rDIXVq_GMSe02DGHKx07vffV8cd5IYUAXlB_cXIP0aLj04t0l8oorvl5V-cs8PD1P-/s400/matka-polka.jpg" width="346" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-56682991640331278592015-12-15T20:15:00.000+01:002015-12-15T20:15:08.681+01:00KanapkiW związku z tym, że Mama notorycznie się nudzi i narzeka na bezczynnność, a już najbardziej wieczorami, postanowiła w końcu, pierwszy raz w życiu zrobić dzieciom wesołe kanapki. Wiecie, takie jak na tych wszystkich stronach poświęconych radosnemu rodzicielstwu, czy na blogach kreatywnych i zawsze szczęśliwych mam; takie z uśmiechami z pomidorów, oczkami z rzodkiewek, włosami z sałaty... Takie, żeby dzieci bardzo chciały je zjeść. Mama marzyła zrobieniu takich kanapek od kiedy została Mamą, ale jakoś nigdy nie było okazji. Aż do teraz.<div>
<br /><div>
Więc Mama wzięła się za przygotowanie - składniki takie jak powyżej, tylko produkcja przerywana ciągłym: "Mamo, siku!", "Mamo, a ona mnie bije!", "Mamo, M-ia myje ręce w ubikacji!". Zajęło to pewnie znacznie więcej czasu niż każdej innej osobie, ale w końcu się udało. Na stole stanął talerz z wesołymi, uśmiechniętymi kanapkami, prawie jak z obrazka :)</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pierwsza podeszła do kanapek Mi (pozostała dwójka była zajęta targaniem się za włosy). Nałożyła dwie kanapki na talerz i połknęła w tempie ekspresowym.</div>
<div>
Mama: Smaczne kanapki, no nie?</div>
<div>
Mi: Nooo, takie jak zawsze. Zwyczajne.</div>
<div>
Mama: No ale ładne, nie?</div>
<div>
Mi (przygląda się pozostałym kanapkom): Normalne.</div>
<div>
Mama: Ale nie widzisz, oczka mają, buźki.....</div>
<div>
Mi: O, rzeczywiście, nie zauważyłam.</div>
<div>
I poszła, ustępując miejsca przy stole dwóm pozostałym głodomorom.</div>
<div>
M-ia swoją kanapkę rozłożyła na części pierwsze, przeżuła, wypluła, zwinęła w kulę i wtarła w stół... A więc to samo, co zrobiłaby z każdą inną kanapką. Widać uroda nie miała tu nic do rzeczy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mi-ś natomiast swoją kanapkę obejrzał z każdej strony, obwąchał, poobracał na talerzu starając się uniknąć bezpośredniego kontaktu. Po czym wstał od stołu mówiąc:</div>
<div>
- Nie lubię jak jedzenie na mnie patrzy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przynajmniej Mama nie będzie musiała już nigdy więcej robić wesołych kanapek. I nie będzie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6qVurAcKVEYz_5_VGiyYTlcvE4unGpZdygsVaLkEFV7egpvKljvzIT0YTwdUnLOdyrqSGzYX3l76GkzH5ePpPndNUk0-ScXbJoNUF4M8e-PdCIl5dInW6aoDn1FNyJcbxxRRQ4zC9rgL0/s1600/5760.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6qVurAcKVEYz_5_VGiyYTlcvE4unGpZdygsVaLkEFV7egpvKljvzIT0YTwdUnLOdyrqSGzYX3l76GkzH5ePpPndNUk0-ScXbJoNUF4M8e-PdCIl5dInW6aoDn1FNyJcbxxRRQ4zC9rgL0/s320/5760.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-85139009620643818572015-09-29T20:35:00.000+02:002015-12-15T20:37:43.905+01:00Świat oczami Mi-siaJakiś czas temu Mama wprowadziła, dość nieśmiało, Czytelników w świat zainteresowań Mi-sia.<br />
(<a href="http://milowekroki.blogspot.com/2015/02/w-co-sie-bawic.html">http://milowekroki.blogspot.com/2015/02/w-co-sie-bawic.html</a>)<br />
Wraz z upływem czasu, świat wewnętrznych przeżyć Mi-sia nieco ewoluował.:<br />
<br />
Przed sklepem stoi facet i pali papierosa. Mi-ś podchodzi do niego i patrząc mu prosto w oczy, mówi:<br />
- A ten pan pali papierosa i zachoruje na raka i umrze!<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------<br />
<br />
W sklepie, na mięsnym:<br />
<b>Mi-ś do Sprzedawczyni:</b> Czy to mięso żyje?<br />
<b>Sprzedawczyni</b> (zdziwiona i zaskoczona): Nieeee....<br />
<b>Mi-ś:</b> Haaaa! Umarło!!!<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------<br />
<br />
Poranne ubieranie:<br />
<b>Mama: </b>Mi-ś, ubierasz bluzkę z Myszką Miki czy z Bobem Budowniczym?<br />
<b>Mi-ś:</b> Z kościotrupem!!!<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------<br />
<br />
Mi-ś biega na alejce w parku. Dwie starsze panie siedzą na ławce i karmią orzeszkami wiewiórkę. Mi-ś przystaje i przygląda się scence z wiewiórką i staruszkami.<br />
<b>Starsza Pani do Mi-sia:</b> Chcesz podejść bliżej i zobaczyć wiewiórkę?<br />
<b>Mi-ś:</b> Nieeee, już widziałem...<br />
<b>Ta sama Pani:</b> Oooo, na prawdę?<br />
<b>Mi-ś:</b> Tak. Nieżywą. Leżała rozjechana na ulicy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCE6wuNvxRlposTd5bxD3pqC_M-2WUlHQv3nRxhi-_ozk1DfQbL1BiSd-tJmGawUEVO8gizoOkVvyXiqHTzOagV4MP90jqvBFbxyIGz0fowHrVaUWzfElUvv0OrhTytPzNFGRLQkqv6EtC/s1600/chlopiec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCE6wuNvxRlposTd5bxD3pqC_M-2WUlHQv3nRxhi-_ozk1DfQbL1BiSd-tJmGawUEVO8gizoOkVvyXiqHTzOagV4MP90jqvBFbxyIGz0fowHrVaUWzfElUvv0OrhTytPzNFGRLQkqv6EtC/s400/chlopiec.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-71082867119431328172015-09-08T20:53:00.000+02:002015-12-15T21:00:28.590+01:00Kulturalna konwersacjaMama jedzie autobusem w damskim gronie - Mi, M-ii i nieznanej Pani w wieku babci S., która wsiadła na jednym z przystanków. Mi i M-ia siedzą na fotelach obok siebie; Mama i Pani w wieku babci S. obok siebie, a na przeciwko Mi i M-ii.<br />
M-ia siedzi w rozkroku (tym razem w majtkach). Dotyka rączką "strategicznego" miejsca w majtkach i próbuje nawiązać konwersację z Panią w wieku babci S., informując:<br />
- Mam pipę.<br />
Pani uśmiecha się kurtuazyjnie, ale sprawia wrażenie, jakby niedosłyszała, albo nie do końca zrozumiała komunikat.<br />
M-ia stara się jednak utrzymać uwagę współpasażerki:<br />
- Mienka* też ma pipę - mówi wskazując jedną ręką na siostrę, a drugą rękę trzymając wciąż wsadzoną w majty.<br />
Uśmiech na ustach Pani w wieku babci S. przeradza się w nerwowy chichot, a M-ia, zachęcona reakcją, zdradza kolejne rodzinne tajemnice:<br />
- I mama też ma pipę!<br />
Pani próbuje uciekać wzrokiem, ale M-ia niewzruszona jej wyraźnym zmieszaniem, nie odpuszcza tej, jakże miłej rozmowy:<br />
- A Pani? Pani ma pipę?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC3pFu5Fjtlr_FpknMMwN4SZkGQQYka2jllKSbD9yht8BwQEbsdyHsnOSRCIKa_VLOlHgpnhPNzUTL3V7H31nR0LI19GmmN_QvAZS9GXlMAY5YHvXcoHAB4_Un4j8wRx-vHv5cqZjzowH1/s1600/evil+toddler.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC3pFu5Fjtlr_FpknMMwN4SZkGQQYka2jllKSbD9yht8BwQEbsdyHsnOSRCIKa_VLOlHgpnhPNzUTL3V7H31nR0LI19GmmN_QvAZS9GXlMAY5YHvXcoHAB4_Un4j8wRx-vHv5cqZjzowH1/s400/evil+toddler.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
*Mienka czyli MilenkaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-23966510870017961812015-09-01T15:47:00.001+02:002015-12-15T21:06:27.752+01:00Pierwszy dzień szkoły.To prawdziwy sprawdzian rodzicielstwa. Te wszystkie przygotowania, te wyprawki, tornistry, zeszyty, książki. Gdzie co kupić, gdzie taniej, gdzie lepiej. Mama załatwiła wszystko jedną wizytą w ulubionym sklepie wszystkich Polaków na B., fundując Mi zestaw przyborów z najbardziej znanymi Disneyowskimi siostrami. Mama nawet przygotowała się na ewentualność, że wszystkie dziewczynki w szkole będą posiadały identyczne zestawy i przygotowała za pomocą programu tekstowego odpowiednie karteczki z imieniem i nazwiskiem, żeby uniknąć ewentualnych szkolnych nieporozumień w kwestii własności.<br />
Mamie udało się nawet uniknąć spektakularnej wpadki sytuacyjnej w postaci wysłania Mi w dresie i samotnie pierwszego dnia do szkoły. Odpowiednio uprzedzona przez nieco bardziej zorientowaną koleżankę, Mama przygotowała odpowiedni strój już dzień wcześniej.<br />
<br />
Nadszedł Dzień Szkolnego Debiutu Mi. Mama postanowiła, że tym razem będzie się trzymać z daleka od wpadek i niefortunnych zdarzeń. Strój Mi przygotowała dzień wcześniej, wyprasowała go na lewej stronie, swojej sukienki na wszelki wypadek nie prasowała (pokłony dla tych, którzy wymyślili niegniotące się tkaniny), a przygotowywanie do wyjścia rozpoczęła na dwie godziny wcześniej. Nawet Najmłodsza Córka została zapakowana w granatową sukienkę, żeby wtopić się w szkolną brać i nie przykuwać uwagi niestosownym wiekiem.<br />
Wychodzenie z domu poszło Mamie wyjątkowo sprawnie - na tyle, że była niemal punktualnie na miejscu zbiórki; aczkolwiek nie na tyle, żeby gorączkowo nie poszukiwać Pani Wychowawczyni. Ale uff, udało się i Mama odstawiła swą Najstarszą bezpiecznie pod opiekę instytucji, gratulując sobie jednocześnie świetnej organizacji i doskonałego wyglądu.<br />
Wtem Mama zorientowała się, że nie ma obok siebie M-ii. Szkolna gawiedź stanęła na baczność w półokręgu wokół Tablicy Patronów szkoły i zabrzmiał Hymn Polski. I w tym momencie Mama zobaczyła M-ię pośrodku szkolnego półokręgu. Na oczach całej szkoły i rodziców, w takt Hymnu, M-ia podkasała swoją kieckę do góry.<br />
I wtedy Mama (i wszyscy inni też) zobaczyła, że zapomniała Małej założyć majty...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhamX-PFGzkdfmaI3IQAP45-qmAP94K1NTtfednU__mculd7L4FtRHjvEa5EC0OhGcSbD4opHQu_3QDqVsR02stJq7vrCLy0CuSHcUtHHPG1GHpzw4c8RL8xwRD98Y1qS4LjPHBgeR01jg2/s1600/CHILDREN-FIRST-DAY-SCHOOL-570.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhamX-PFGzkdfmaI3IQAP45-qmAP94K1NTtfednU__mculd7L4FtRHjvEa5EC0OhGcSbD4opHQu_3QDqVsR02stJq7vrCLy0CuSHcUtHHPG1GHpzw4c8RL8xwRD98Y1qS4LjPHBgeR01jg2/s400/CHILDREN-FIRST-DAY-SCHOOL-570.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-37717574302471769492015-02-02T14:08:00.000+01:002015-02-02T14:08:42.344+01:00W co się bawić?<b>Mi-ś do Mi</b>: Mila, bawimy się, że umarłem?<br />
<br />
-----------------------------------------------------------<br />
<br />
<b>Mama:</b> Michaś, pozbieraj zabawki z Milenką, proszę!<br />
<b>Mi-ś</b>: Nie mogę!<br />
<b>Mama:</b> Dlaczego nie możesz?<br />
<b>Mi-ś:</b> Bo umarłem!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaDi2OzQ9gJYdyv0FZncVzVtosTLR2jpjSHPSkE1hWMV12FBuaOnwg9qWzThd1nWoNHx1ypV05D7q9c03utcXfnbahTKv4HyLlxzQptGNthD7ATi70pNZDBT2bQUWjj9AgOu6cGFaMErxk/s1600/IMG_6749.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaDi2OzQ9gJYdyv0FZncVzVtosTLR2jpjSHPSkE1hWMV12FBuaOnwg9qWzThd1nWoNHx1ypV05D7q9c03utcXfnbahTKv4HyLlxzQptGNthD7ATi70pNZDBT2bQUWjj9AgOu6cGFaMErxk/s1600/IMG_6749.JPG" height="320" width="213" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-5251574370834655082015-01-18T09:22:00.001+01:002015-12-15T21:11:17.817+01:00Misiowe historie urodzinoweTrudno uwierzyć, ale trzy lata temu było tak:<br />
<br />
<a href="http://milowekroki.blogspot.com/2012/01/nowy-bohater-gena-nie-wydubiesz.html" target="_blank">Nowy bohater </a><br />
<br />
Dzisiaj, trzy lata później jest tak:<br />
<br />
<b>Mi</b> (żyjąca ostatnio w świecie zagadek i zgadywanek): Co to za słowo, Michaś? (literuje)<br />
My-I-Ly-E-Ny-Ky-A<br />
<br />
<b>Mi-ś:</b> y...y... tramwaj?<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
<b>Mi:</b> Co to jest: wysokie, ma gałązki, a na wiosnę listki?<br />
<b>Mi-ś: </b>yyy.... yyy..... dziewczynka?<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Mama wchodzi do pokoju dzieci:<br />
- Fuj, co tu tak śmierdzi?<br />
<b>Mi:</b> Misiek pierdnął!<br />
<b>Mi-ś:</b> To nie ja!<br />
<b>Mama:</b> To kto?<br />
<b>Mi-ś:</b> Taki mój pan pierdziołek z pupy!<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
W przedszkolu zbliża się bal przebierańców.<br />
<b>Mama:</b> Michasiu, za co chciałbyś się przebrać?<br />
<b>Mi-ś:</b> Za nic!<br />
<b>Mama:</b> Hmmm.... zupełnie za nic? Może za pirata?<br />
<b>Mi-ś</b> (kręci głową): niee, nie za pi-ata. Za ykakhuj!<br />
<b>Mama:</b> ?????? za co?<br />
<b>Mi-ś:</b> Za yksakhuj!<br />
<b>Mama</b> (zastanawia się, gdzie się synek takich brzydkich słów nauczył): Możesz powtórzyć?<br />
<b>Mi-ś</b> (trochę wolniej): Za zykzakhuj!<br />
<b>Mama: </b>Aaaa... (przychodzi olśnienie). Za zygzaka mc quinna, tak?<br />
<b>Mi-ś:</b> Tak! Ykakhuj!!!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhssBM-HIqeYtyazhSBXmTutaGpyXK3LNJkliFHom7icZBTQejXBCx2cP9SSDYD3BPfTffgSE3RTTXMvaiwf2e0ROA6q_x-NtEhUMryXfsO6DfkDPw5VaYiGUnaOvCh4B8GFyDsuMZ7mP_K/s1600/3swieczki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhssBM-HIqeYtyazhSBXmTutaGpyXK3LNJkliFHom7icZBTQejXBCx2cP9SSDYD3BPfTffgSE3RTTXMvaiwf2e0ROA6q_x-NtEhUMryXfsO6DfkDPw5VaYiGUnaOvCh4B8GFyDsuMZ7mP_K/s320/3swieczki.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
(Początki nauki języków obcych bywają trudne:<br />
<a href="http://milowekroki.blogspot.com/2012/03/o-sowach-przyniesionych-z-przedszkola.html">http://milowekroki.blogspot.com/2012/03/o-sowach-przyniesionych-z-przedszkola.html</a>)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-42471937539736502212014-12-22T16:34:00.001+01:002015-12-15T21:17:45.692+01:00Serial roku (Sezon pierwszy, odcinek drugi).Ostatnio na tapecie było neverending story czyli "Zemsta pirata" czyli zapalenie spojówek. Jak zwykle w trzech odcinkach (pamiętacie jeszcze?: http://milowekroki.blogspot.com/2014/01/o-tym-jak-sie-mama-towarzysko-speniaa.html).<br />
Były też pojedyncze odcinki "Królewny Grypy", a także coroczny hit sezonu jesienno-zimowego czyli "Niezwyciężony Pan katar i jego odwieczny towarzysz Kaszel Gruźliczy".<br />
Już się Mama ucieszyła, że do świąt zajmie się czymś innym niż serialami (hmmm... sprzątanie, pierniczki, choinka, takie tam....), ale nie. Tego jeszcze w tym roku przecież nie było. Ulubiony serial Mamy, czyli "W objęciach rotawirusa". I to od razu dwa odcinki, przed samymi świętami!!!<br />
<br />
Specjalnie dla Was odcinek najnowszy, czyli dzisiejszy.<br />
Ale przedtem, "w poprzednim odcinku":<br />
Piątek rano, rodzice w wersji "byle do weekendu". Rzygaczy krąg otwiera Mi-ś. A potem akcja wartko się rozwija. Dzielna Mama zostaje z dwójką w domu (Tata w tym czasie walczy na innym froncie zwanym "pracą") i jak lwica walczy z rotawirusem, na zmianę podstawiając miski pod bluzgające zawartością żołądka dwie małe buzie (największej małej buzi udaje się chwilowo zbiec z linii frontu), podając wodę i próbując zdążyć wysadzać dwie małe pupy na toaletę. \<br />
Mama zalicza 7 zmian odzieży własnej, 18 zmian odzieży małych wojowników, 12 kup w toalecie i 5 w majtkach (dzieciowych, nie swoich ;) ). Dobrze, że w odsieczy wspomaga Mamę jej najlepsza, ostatnimi czasy, przyjaciółka - jej wysokość Pralka.<br />
Odcinek kończy się gdy sprawa zostaje ogarnięta, a niekończąca się seria rzygów zatrzymana dzięki pojawiającemu się niczym deus-ex-machina, Tacie, który dzierży w dłoniach lekarstwo (uwaga, lokowanie produktu) czyli orsalit.<br />
<br />
Odcinek 2<br />
Poniedziałek nad ranem. Mama budzi się z poczuciem, że musi natychmiast do toalety. Dokładnie w tym momencie słyszy cichutki tupot bosych stópek po podłodze. Mała Mi też nie śpi. Spotykają się więc razem w salonie oświetlonym tylko blaskiem choinkowych światełek, aby wespół uprawiać rzyganie synchroniczne. Po męczącej rundzie, obie padają ze zmęczenia nad awaryjną miską. Chwilę potem budzi się Tata i próbuje ocenić stan zniszczeń. Staje również przed dramatyczną decyzją: iść czy nie iść do pracy? Ostatecznie widok słaniającej się i ryjącej nosem po ziemi Mamy ułatwia mu wybór. Dzielny Tata, tak jak wcześniej dzielna Mama, zostaje na froncie by samotnie walczyć z przerastającym go coraz bardziej przeciwnikiem.... Czy zwycięży czy legnie pokonany przez bestię?<br />
Dowiecie się w kolejnym odcinku.<br />
A tymczasem... Wesołych Świąt!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik38Yq4LRgYJTkuoayiFA7nkN8K1q7OVWrJl4bzgzbx512hJb5iIi3BOAWZLYRHhL3EoZqzCur729twyDSeOm1LfuhJ6v7pFkNzfon6OGoCETioBTQcRBQsbfUhrvq-0TinJv2YkGaXf8T/s1600/Amwell-sick-child.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik38Yq4LRgYJTkuoayiFA7nkN8K1q7OVWrJl4bzgzbx512hJb5iIi3BOAWZLYRHhL3EoZqzCur729twyDSeOm1LfuhJ6v7pFkNzfon6OGoCETioBTQcRBQsbfUhrvq-0TinJv2YkGaXf8T/s400/Amwell-sick-child.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-53447589584447915892014-12-12T20:05:00.000+01:002015-12-15T21:20:01.295+01:00Takie autoW domu. Dzieci się bawią. Pod oknami przejeżdża auto na sygnale.<br />
<b>Mi:</b> Oooo, karetka!<br />
<b>Mi-ś: </b>Nieeeee, to polićia!<br />
<b>Mi:</b> Nie!!! To autopromocja!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghkXDOriuw28ttMZDL561phzAlk3axseT0UEmscmsb6clSkpW2AP5csRQ0Lw_8pOo7RYzacxjsPfw6N1EtRxLxCjt9MehwFEQkIdgN3R2S64A7GzuVRmkCVmeF4an7EvJJi_V62Y-hTNaT/s1600/724201292757_shutterstock_939637-280x.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="340" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghkXDOriuw28ttMZDL561phzAlk3axseT0UEmscmsb6clSkpW2AP5csRQ0Lw_8pOo7RYzacxjsPfw6N1EtRxLxCjt9MehwFEQkIdgN3R2S64A7GzuVRmkCVmeF4an7EvJJi_V62Y-hTNaT/s400/724201292757_shutterstock_939637-280x.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-80863179855265154712014-12-10T20:22:00.000+01:002015-12-15T21:23:47.501+01:00Mi wiedza o świecieMi wróciła z obserwatorium astronomicznego i dzieli się wrażeniami:<br />
Mi: I wiesz, mamo, w kosmosie trzeba mieć takie specjalnie domki.... Z tlenem bo inaczej kosmonauci by umrzeli....<br />
Mama już już ma powiedzieć, że nie mówi się "umrzeli"<br />
Mi (kontynuuje): Nie, czekaj, nie mówi się umrzeli... No bo inaczej to by zdechli!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
----------------------------------------------------------------------------------</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mi-siowa wersja piosenki "Panie Janie":</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
"Paaaaaaanie Jaaaanieeee, ranooooo staaaaań! Wszyscy cie zaabijooom!"</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNoTB3iobCHTXjKGCf7t8bvfzoTSPeX5RPRSvDy3rhja9ttlkrKmTS-TDTPR6z7O0Kin2_cVyn9nW0l0ZyLV5_-mvrUsqo8dXohKnPi9AqjrijYtP5pQiAOPRYBtn-9YxSMWCLoMRnpsyL/s1600/640-02658871t.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="198" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNoTB3iobCHTXjKGCf7t8bvfzoTSPeX5RPRSvDy3rhja9ttlkrKmTS-TDTPR6z7O0Kin2_cVyn9nW0l0ZyLV5_-mvrUsqo8dXohKnPi9AqjrijYtP5pQiAOPRYBtn-9YxSMWCLoMRnpsyL/s200/640-02658871t.jpg" width="200" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-35471479884583262582014-10-29T10:08:00.000+01:002015-12-15T21:30:08.835+01:00Mama je.Mama zgłodniała. Dokładnie między obiadem a kolacją (dlaczego tak szybko? To się zaraz wyjaśni). Zrobiła sobie zatem kanapki. Dwie. Takie smaczne; nic wyszukanego, ale z kiełbaską, serem, pomidorem, posypane szczypiorkiem...<br />
W trakcie robienia upewniła się jeszcze:<br />
- Dzieci, jesteście głodne? Zrobić wam coś do jedzenia?<br />
<b>Dzieci</b> (zgodnie i chórem*): NIEEEEE! (Myśl Mamy w tym momencie: "ufff").<br />
<br />
Mama zasiada z dwiema kanapkami do stołu i już, już ma wziąć pierwszego kęsa, kiedy w zasięgu wzroku pojawia się Mi. Przyszła do pokoju po coś, ale na widok maminej kanapki, zapomina po co.<br />
<b>Mi</b>: Ooo, mogę pomidorka?<br />
I zanim Mama cokolwiek powie, pomidor porwany z Mamy kanapki ląduje w buzi Mi, a szczypiorek, którym był posypany - na podłodze.<br />
<b>Mi </b>(z buzią pełną pomidora): mmm..... doobły Mamo.<br />
No nic, kanapka bez pomidora i szczypiorku też nie jest zła...<br />
Mama już już ma ugryźć pierwszy kęs swojej kanapki kiedy do pokoju wchodzi, zwabiony dłuższą nieobecnością siostry, Mi-ś. Ten to wie, kiedy się pojawić.<br />
<b>M-iś:</b> Mamooo, moge twoją ebaske**?<br />
Na widok niebieskich maślanych oczu swojego synka, mamie robi się takie coś w sercu jak Shrekowi na widok wiadomego kota, że nie ma siły mu odmówić. Kiełbaska w całości ląduje w buzi Mi-sia.<br />
<b>M-iś</b> (z buzią pełną kiełbaski): Selek tech daj!<br />
Zjada też ser.<br />
Mamie zostaje więc kanapka z samym masłem. Czyli maminy smak dzieciństwa. No niech będzie. Mama już, już ma w ustach pierwszy kęs kanapki (o ile można to jeszcze nazwać kanapką), kiedy do pokoju doczołguje się za rodzeństwem Najmłodsza. Staje na nóżkach przy kolanach Mamy i zaczyna "skrzeczeć":<br />
<b>M-ia:</b> Ehhheee..... eeehheeee!<br />
Mama udaje, że nie wie o co chodzi i podaje jej kubeczek z wodą... Łuupp... Rzut kubeczkiem o ścianę oznacza, że nie, M-ia nie chce pić wody. Wyrywa za to Mamie kawałek chleba z masłem i wcina z zachwytem... Chleb z masłem też chyba będzie jej smakiem z dzieciństwa....<br />
Starszaki, zachęcone przykładem Najmłodszej też nabierają ochoty na resztki maminego chleba z masłem. Chcąc, niechcąc, Mama pozbywa się jednej kanapki w całości.<br />
Ale sprytna Mama zrobiła dwie kanapki - jedna w całej okazałości nadal leży na talerzyku na stole. Dziatwa zajęta podziałem i konsumowaniem łupów już nie zwraca uwagi na to, co zostało, więc Mama ma szansę zaspokoić głód.<br />
Już, już ma wziąć kanapkę w ręce, kiedy wchodzi Tata<br />
<b>Tata</b> (chwytając kanapkę z talerza): O, żoneczko, kanapki zrobiłaś! (ładując ją do paszczy): mmm... baaałdzoo smaaaczneeee.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs2XqhCCwovc4juzSC-dgYE_-_W7sDRALL1MlyapmHA9Xalqps6MyDaIIaU5fFRDJNOjZeAnl0EmLPLa84ZVD5psi0obsu52AOK_qKEYsfPJ3XQFMm2EwysKzxwsT_QTYZhT0TbY65t6hJ/s1600/baby_2647544b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs2XqhCCwovc4juzSC-dgYE_-_W7sDRALL1MlyapmHA9Xalqps6MyDaIIaU5fFRDJNOjZeAnl0EmLPLa84ZVD5psi0obsu52AOK_qKEYsfPJ3XQFMm2EwysKzxwsT_QTYZhT0TbY65t6hJ/s400/baby_2647544b.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
* jedna taka sytuacja na tysiąc<br />
** kiełbaskę<br />
***serek też dajAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-64632690768661560782014-10-13T10:08:00.002+02:002015-12-15T21:36:42.305+01:00Starszy bratM-ia i Mi-ś w piaskownicy. M-ia z uśmiechem podchodzi do chłopca bawiącego się w piaskownicy i radośnie wsadza mu palce do ucha. Chłopiec, niewiele od M-ii starszy, rozumie konwencję, bo nawiązuje kontakt ciągnąc M-ię za włoski, na co Mała reaguje skrzekiem, który wzbudza czujność bawiącego w drugim kącie piaskownicy Mi-sia.<br />
<br />
<b>M-iś</b> (podchodząc do chłopca): Kolego, to moja Mela....<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikXqVhy83xyffzlY48XV4Wx689PWnrMF8fYNaF9rmZeNUg7utdj2McC5_kP-SaaxwIX4fnxu1UhuSZcr6WXxB3hKGtLce62z_qkBtY5Q50Rym88EtOt_RAxg16867tasYMS2k7l9Sg04fz/s1600/cute-children-boy-and-girl-wallpaper-768x432.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikXqVhy83xyffzlY48XV4Wx689PWnrMF8fYNaF9rmZeNUg7utdj2McC5_kP-SaaxwIX4fnxu1UhuSZcr6WXxB3hKGtLce62z_qkBtY5Q50Rym88EtOt_RAxg16867tasYMS2k7l9Sg04fz/s400/cute-children-boy-and-girl-wallpaper-768x432.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-54529795467858825922014-10-07T22:13:00.000+02:002015-12-15T21:37:03.584+01:00Specjalny długopisPoczta. Jedno okienko oznaczone naklejką "dla niepełnosprawnych". Pod naklejką przyklejony długopis do wypełniania pocztowych druków.<br />
<br />
<b>Mi:</b> Ooo, mamo, zobacz, długopis dla niepełnosprawnych!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-16799248164471922492014-10-01T15:57:00.001+02:002015-12-15T21:41:51.318+01:00Dzieci na wakacjachWybrały się dzieci na wakacje. Zagraniczne. Mama i Tata także. A jak wiadomo, podróże kształcą.<br />
<br />
Pierwszy dzień. Słońce, morze, plaża. Na plaży albatrosy.<br />
<b>Mi:</b> Mamoooooo!!!! Zobacz, kuuury!<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Jako iż wakacje zagraniczne to i języków obcych wokół wiele.<br />
<br />
<b>Mi:</b> Mamo! Mamo! Umiem powiedzieć niepolskie słowo!<br />
<b>Mama:</b> Ooo, na prawdę? Nauczyłaś się? Powiedz jakie.<br />
<b>Mi:</b> Ale ja nie wiem w jakim to języku...<br />
<b>Mama:</b> Nie szkodzi, powiedz, to może ja rozpoznam....<br />
<b>Mi:</b> Nie wiem też, co oznacza.<br />
<b>Mama:</b> Powiedz, może ja będę wiedziała, to ci powiem.<br />
<b>Mi:</b> yyyyy.... nie pamiętam.....<br />
----------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
<b>Mi-ś</b> (wskazując palcem): Tato, makdonald!<br />
<b>Tata</b>: (z radością i nadzieją): Gdzie?<br />
<b>Mi-ś</b> (wskazuje gdzieś w górę): Tam, tam!<br />
<b>Tata</b> (podnosząc głowę do góry w poszukiwaniu odpowiedniego szyldu/znaku): Nie widzę, gdzie?<br />
<b>Mi-ś</b> (jeszcze bardziej w górę): Tam, tam<br />
<b>Tata:</b> Tam na wieży?<br />
<b>Mi-ś</b>: Taak<br />
<b>Tata</b> (niezwykle zawiedziony): Albatros, tak?<br />
<b>Mi-ś:</b> Tak, makdonald.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEham1ReexUt2lpTjxM3ZsiFzEk9bNqhWohnf4ABjv7B6rH3tSNQnYnFP7-NibYdVxkR6tVO5fc05UaFzS0KROyxilaehUPJJAbRq-RK_BfwY-P3CgliosYzqZOswUqJ-T6qwk5tXAXzbIry/s1600/Summer+kIds.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="271" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEham1ReexUt2lpTjxM3ZsiFzEk9bNqhWohnf4ABjv7B6rH3tSNQnYnFP7-NibYdVxkR6tVO5fc05UaFzS0KROyxilaehUPJJAbRq-RK_BfwY-P3CgliosYzqZOswUqJ-T6qwk5tXAXzbIry/s400/Summer+kIds.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-63773781887250629652014-08-24T19:31:00.000+02:002015-12-15T21:44:26.515+01:00Ważne kwestieRodzina została zaproszona na ślub i wesele. Wiadomo, trzeba przygotować kreacje, także te najmniejsze... Niestety, dobór odpowiednich do kreacji butów Mama zostawiła na ostatnią chwilę, czyli tuż przed wyjazdem na uroczystość (no dobra, Mama zapomniała, że buty są niemal równie ważne, albo nawet ważniejsze niż przygotowana miesiąc wcześniej sukienka dla Mi).<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Mi:</b> Mamo, ubieram lakierki!</div>
<div>
<b>Mama:</b> Ale ostatnio Cię obtarły, ubierz adidaski.</div>
<div>
<b>Mi:</b> Chcę lakierki!</div>
<div>
<b>Mama:</b> A ja znów cię obetrą? Nie będziesz mogła tańczyć na weselu....</div>
<div>
<b>Mi </b>(lekko zrozpaczona): Proszę, tylko nie adidaski, chcę iść w lakierkach!</div>
<div>
<b>Mama:</b> Milenko, no ale w adidaskach będzie ci na prawdę lepiej i wygodniej niż w lakierkach.</div>
<div>
<b>Mi:</b> Mamo, ale to nie jest kwestia wygody, to kwestia e l e g a n c j i</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMLOGzoD8cPTqd4BlbgEFG2tZ_5QAy5RA08scgy3ig_e-6xSKeuhDYGBPGWaaFFaMNOWkndqy6eJ_LEn38vwg0XrhzYZ6QOaZsj69hoIduCBncbVO_BlP65qQ-lzhjt6NDZy3NihPUAmqg/s1600/20130419201121.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMLOGzoD8cPTqd4BlbgEFG2tZ_5QAy5RA08scgy3ig_e-6xSKeuhDYGBPGWaaFFaMNOWkndqy6eJ_LEn38vwg0XrhzYZ6QOaZsj69hoIduCBncbVO_BlP65qQ-lzhjt6NDZy3NihPUAmqg/s400/20130419201121.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-83749106584557888022014-08-05T09:39:00.001+02:002015-12-15T21:52:22.973+01:00Nie ma głupich pytań....Mi: Mamo, czy ty jesteś stara?<br />
Mama: Nie bardzo, ale starsza niż ty.<br />
Mi: Ale długo żyjesz, tak?<br />
Mama: No, już dosyć długo...<br />
Mi: A pamiętasz jak po ziemi chodziły dinozaury?<br />
<br />
-------------------------------------------------------------<br />
<br />
Mi: Mamo, a kto urodził pierwszego człowieka?<br />
<br />
-------------------------------------------------------------<br />
<br />
Mi: Mamo, czy mrówki płaczą kiedy się je depta?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiklmzYWeb1KvR7BuHRcBIdh_MFkj3v1xDcYdq6CB8fAE2jt7Io1YBWhqOnP-hzawyUE1iHp0jvcLEZqXUon1T8O4EVSBHbIn8znuUm_8pxQfiq1tZq-8i9ZdR-Cr_SGmSZmgvLtzdqwFR-/s1600/ID-10054848.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="243" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiklmzYWeb1KvR7BuHRcBIdh_MFkj3v1xDcYdq6CB8fAE2jt7Io1YBWhqOnP-hzawyUE1iHp0jvcLEZqXUon1T8O4EVSBHbIn8znuUm_8pxQfiq1tZq-8i9ZdR-Cr_SGmSZmgvLtzdqwFR-/s320/ID-10054848.jpg" width="320" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-18458061603562549742014-07-05T12:33:00.001+02:002015-12-15T21:58:28.216+01:00Problemy z komunikacjąMi i Mi-ś bawią się na antresoli (która służy rodzicom jako sypialnia i tak zwany "pierdolnik" na wszystkie rzeczy, które rodzice chcą ukryć przed swoim i gości wzrokiem).<br />
<br />
<b>Mi-ś:</b> Mamooo, anka weś a du!!!<br />
<b>Mama:</b> Co?<br />
<b>Mi-ś:</b> Weś anka a du!<br />
<b>Mama:</b> Co mam wziąć?<br />
<b>Mi:</b> Michaś chce, żebyś wzięła na dół Antka*, bo on nie umie go znieść sam.<br />
<b>Mama:</b> To zrzuć go na dół i zejdź synku!<br />
<br />
Mi-ś zrzucił Antka, po czym zszedł na dół zadowolony z siebie. Mama pogratulowała sobie pomysłu i szczęśliwa, że zaoszczędziła czas i energię (nie musząc biegać po schodach) wróciła do przerwanych zajęć.<br />
Po chwili:<br />
<br />
<b>Mi-ś:</b> Mamoooo, weś inke a du!!!<br />
<b>Mama:</b> Co mam ci znieść na dół?<br />
<b>Mi-ś:</b> Inke a du!!!<br />
<br />
Mama nie zrozumiała, ale postanowiła wykorzystać wcześniejsze doświadczenie<br />
<br />
<b>Mama:</b> To zrzuć na dół i zejdź!<br />
<br />
Po chwili na głowie Mamy wylądowała.... choinka.<br />
<br />
<br />
* miś Mi-sia<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYiNnHTXdK0qA8qEElBBY1H_ROsnZlmOT1sYIINK8vkBIAZXO5YaLPWAmUnxFvkwYy4UrBK7pnPWkkI4iuC7Ls9Ilgi-0Ki6LTpXtK9Npnd6fghBPC1pun4y5y3LymbgBifL5jkybNdKac/s1600/happy_children_playing_311280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYiNnHTXdK0qA8qEElBBY1H_ROsnZlmOT1sYIINK8vkBIAZXO5YaLPWAmUnxFvkwYy4UrBK7pnPWkkI4iuC7Ls9Ilgi-0Ki6LTpXtK9Npnd6fghBPC1pun4y5y3LymbgBifL5jkybNdKac/s400/happy_children_playing_311280.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-22297294914523371762014-07-01T22:54:00.001+02:002015-12-15T22:02:02.520+01:00SkrętyDzieci bawią się w swoim pokoju, a Mama siedząc przy komputerze, podsłuchuje.<br />
<br />
<b>Mi:</b> Misiek, chcesz skręta?<br />
<b>Mi-ś:</b> Taaa<br />
<b>Mi:</b> No to masz.... Ale mi nie zabieraj! Bo będę krzyczeć, przyjdzie tu Mama i po imprezie!<br />
<br />
Chwila ciszy<br />
<br />
<b>Mi:</b> Fajne te skręty, nie?<br />
<b>Mi-ś:</b> Taaa<br />
<b>Mi:</b> Pokażę ci, jak tego się używa. O, zobacz, tak robisz i... ODJAZD!<br />
<b>Mi-ś:</b> Taaa.... OJAT!!!<br />
<b>Mi:</b> To co, jeszcze jeden skręt?<br />
<b>Mi-ś:</b> Taaa...<br />
<br />
Wyobraźnia Mamy zaczęła pracować na pełnych obrotach. Weszła do małego pokoju, a tu... dzieciaki układają tory kolejki...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxeZLsLgUC6UmP0STE_B8mWBcDq_n3nREPEjtnKJw4U7z9vZ2LyDVvKocQ0_O5EcVl3RN5KqEWMGxIfF1JDJzPzUZmVUlo6OqSSHHQPZ4FaeSi__F4Np34FWcYHabV2ZwOYPSwgAL14Jxm/s1600/517ZMZJKYHL._SL500_.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxeZLsLgUC6UmP0STE_B8mWBcDq_n3nREPEjtnKJw4U7z9vZ2LyDVvKocQ0_O5EcVl3RN5KqEWMGxIfF1JDJzPzUZmVUlo6OqSSHHQPZ4FaeSi__F4Np34FWcYHabV2ZwOYPSwgAL14Jxm/s320/517ZMZJKYHL._SL500_.jpg" width="287" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-46925006089141252302014-06-24T16:10:00.000+02:002015-12-15T22:20:10.236+01:00O zapominaniuMama i tata jadą na próbę orkiestry. Z całym dobytkiem, czyli z dzieckiem nr 1, dzieckiem nr 2 i dzieckiem nr 3. I z torbą jako dodatkiem do dzieci (pieluchy + chusteczki + chrupki + 2 bidoniki z wodą + jabłka + kanapki + zestaw zabawek) i torbą mamy (dokumenty + telefon + portfel + niewypakowane rzeczy dzieci czyli pieluchy + chusteczki + resztki zeszłotygodniowych jabłek + okruszki po kanapkach + zestaw zabawek) i ze skrzypcami, pulpitem, chustą do zamotania najmłodszej w razie kryzysu, siatką z ubrankami na zmianę.<br />
Pełna współpraca - tata wystawia bagaże na werandę aby je potem po koleji znieść do auta, a Mama motywuje towarzystwo do wyjścia<br />
<br />
(<b>Mama:</b> Mila, buty, Misiek ubierze te majtki i spodnie...<br />
<b>Mi:</b> Mamooo, a gdzieeee mój konik<br />
<b>Mi-ś:</b> Mamooo, Puuu chcem, Puu weś!*)<br />
<br />
Mi biega z płaczem po domu, bo nie może znaleźć swojego zabawkowego konika, Mi-ś biega po domu z gołym tyłkiem i Puchatkiem w zębach, bo tak, a M-ia zaczyna wrzeszczeć bo właśnie narobiła w pieluchę. A jakby tego było mało, to jeszcze Tata woła zza drzwi, żeby już wsiadać do auta.<br />
Po chwilowym kryzysie (złorzeczenie, groźby karalne, zastraszanie), Mamie udaje się ogarnąć sytuację i wyjść z domu z całą (ubraną) trójką do auta.<br />
Razem z Tatą zapina dzieci w fotelikach i już ma siadać na przednie siedzenie, kiedy przypomina jej się, że zapomniała o: telefonie, smoczku, a na górze okazuje się jeszcze, że nie zamknęła drzwi od mieszkania...<br />
No, w końcu można ruszać.<br />
<br />
<b>Mama:</b> Zobacz Tato, jak nam się dzisiaj udało wcześniej wyjść - mamy całe pół godziny na dojazd... Fajnie, będzie dzisiaj na spokojnie...<br />
<br />
Jadą sobie spokojnie i już, już dojeżdżają na miejsce, kiedy Tata znienacka pyta:<br />
- Wzięliśmy skrzypce?<br />
Zatrzymuje samochód na najbliższym przystanku, wysiada, zagląda do bagażnika........ Nie ma skrzypiec.<br />
Trzeba zawrócić, a tu jak na złość, nagle pojawił się korek, którego nie było wcześniej, a potem na drogę pod domem spadł słup z przewodem wysokiego napięcia - ekipa w drodze, ale auta nie mogą przejechać. Więc stoją. A czas ucieka.<br />
W końcu udaje się wrócić pod dom. Mama biegnie do góry po skrzypce, które stały pod drzwiami mieszkania (czemu ich nie widziała jak wracał po smoczek???), wraca do auta. Trzeba ruszyć z powrotem. Kiedy docierają na miejsce, są już mocno spóźnieni, a wyjaśnienie, że się spóźnili, bo zapomnieli skrzypiec brzmi.... mało wiarygodnie....<br />
<br />
Ale nic to. Następnego dnia Mama opisuje powyższą sytuację koleżance za pośrednictwem portalu społecznościowego, kiedy do domu radośnie wkracza Tata - sam. A powinien z Mi, którą codziennie odbiera z przedszkola.<br />
<br />
<b>Mama:</b> A gdzie Mi?<br />
Tacie uśmiech znika z twarzy.......: yh... Zapomniałem ją odebrać.......<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXNwcgeaIHLnvnTwBM0-hwkUhrXVwt-JJZBTweadwC9ApWjLkVDRAczLRDMPhyphenhyphenQgKIq7pAEVoiv_h2zKG6ZAKcJgWSKdBbildjmQDxygRttiRENlLeuvzgbsufZftPKeNx3VFfA_MtSBAV/s1600/20150817-IMG_8304.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXNwcgeaIHLnvnTwBM0-hwkUhrXVwt-JJZBTweadwC9ApWjLkVDRAczLRDMPhyphenhyphenQgKIq7pAEVoiv_h2zKG6ZAKcJgWSKdBbildjmQDxygRttiRENlLeuvzgbsufZftPKeNx3VFfA_MtSBAV/s400/20150817-IMG_8304.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* <i>Mamo, chcę wziąć Puchatka</i> (maskotka)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4479182983883893244.post-35629983670038192002014-02-18T13:19:00.003+01:002014-02-18T13:20:33.995+01:00Przyjacielskie pogawędkiWeekend upłynął Mi pod znakiem przyjacielskich spotkań z Wiktorem, najlepszym kolegą. A i Mama skorzystała, bo mieć dwójkę czterolatków na stanie, to tak jakby nie mieć żadnego. Ponadto Wiktorkowa obecność wiązała się z bonusową obecnością jego Mamy. Czas spędzony w towarzystwie kogoś, kto porozumiewa się za pomocą słów (a nawet całych zdań), kto jedząc posiłki nie wyżera Mamie z talerza i nie wciska do buzi tego, co sam już przerzuł i przetrawił - bezcenny :)<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Spacer w lesie. Dzieci nasłuchują stukania dzięcioła, a potem próbują go dostrzec między drzewami.</div>
<div>
<b>Mi:</b> Widzę go!!! Tam jest!!!</div>
<div>
<b>Wiktor:</b> Gdzie, nie widzę?</div>
<div>
<b>Mi:</b> No zobacz, tam jest!</div>
<div>
<b>Wiktor:</b> Gdzie, Ty go widzisz?</div>
<div>
<b>Mi:</b> No widzę, tam jest!</div>
<div>
<b>Wiktor:</b> A czemu ja go nie widzę?</div>
<div>
<b>Mi:</b> No bo on jest niewidzialny!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-----------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Inny spacer</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Wiktor: </b>Tyłek mnie swędzi</div>
<div>
<b>Mi</b>: A gdzie? W dziurce?</div>
<div>
<b>Wiktor:</b> No</div>
<div>
<b>Mi:</b> To ci potrzymam kurtkę, a ty się podrapiesz.</div>
<div>
Tak zrobili. Po chwili:</div>
<div>
<b>Mi</b> (radośnie): A ja mam dwie dziury, a ty tylko jedną!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
<div>
Wiktor siedzi na kocie Boracie i ściska go za szyję</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>kot Borat</b>: miau...</div>
<div>
<b>Wiktor</b>: wciąż siedzi i ściska</div>
<div>
<b>kot Borat:</b> miau</div>
<div>
<b>Wiktor</b>: niezmiennie siedzi i ściska</div>
<div>
<b>kot Borat:</b> miau</div>
<div>
<b>Mi</b>: Co robisz Wiktor?</div>
<div>
<b>Wiktor</b>: Wyciskam z kotka "miau"</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdS0tqr2Gh7Kb_fx2s0TfZZa6ssx72QpZ8RuRz_i3ECcNrdoryx6wP7W5mvsky5OA4XAkOxlX3aFhrUQGBvMAb-gwsGUEcJIZ_dWB6sFfo429P-NxHKnWJIGv_v_t7CvbEAqJew9A9kzVj/s1600/20140214-IMG_2408.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdS0tqr2Gh7Kb_fx2s0TfZZa6ssx72QpZ8RuRz_i3ECcNrdoryx6wP7W5mvsky5OA4XAkOxlX3aFhrUQGBvMAb-gwsGUEcJIZ_dWB6sFfo429P-NxHKnWJIGv_v_t7CvbEAqJew9A9kzVj/s1600/20140214-IMG_2408.jpg" height="213" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12246261782639099249noreply@blogger.com2