środa, 23 stycznia 2013

Poświątecznie, zimowo

Cisza na blogu ostatnio, bo Mamę dopadło zimowe rozleniwienie spowodowane: po pierwsze przez totalne nieróbstwo świąteczno-sylwestrowe (Babcia G. i Dziadek S. przejęli na dwa tygodnie dowodzenie nad dwójką małych tajfunów), pod drugie przez zimowe szaleństwo za oknem... No Mama  zimy po prostu nie lubi...
Mi dzisiaj wpisała się w tendecję. W drodze z przedszkola:
- Mamusiu, czy moglibyśmy się z tego Klakowa przeplowadzić do dziumbli*? Jutro?

Gdyby Mama nie była racjonalistką, to natychmiast z przyjemnością spełniła prośbę...

*dżungli

A w ramach osłodzenia długich dni nieobecności Mi w Waszych komputerach, kilka świąteczno - suwalskich reminiscencji:

Ranek. Dziadek S. ćwiczy jogę przybierając coraz to ciekawsze pozycje...
Mi: A co to jest, dziadku?
Dziadek S. (w zabawnej pozie): Paw*
Mi: A co to jest paw?
Dziadek S.: Taki ptak z dużym, kolorowym ogonem.
Mi: A ty masz przeciesz* klótki ogonek!

*parśwa bakasana

-------------------------------------------------------------------------------------

Miś zrobił kupę.
Mi: Miś zlobił kupę!
Mama (wycierając Misiowi pupę z kupy): Widzę przecież...
Mi: Do pieluchy!
Mama: Mhmmm....
Mi: Ale mu można*, plawda?
Mama: No można...
Mi: To jest jego plawo. Plawo dziecka do pieluchy!

--------------------------------------------------------------------------------------
Noworoczny poranek.
Babcia G. (po rozmowie z telefonicznej z ciocią O.): Milenko, Zuzia w Sylwestra rozbiła sobie głowę.
Mi: ??? Lozbiła głowę?
Babcia G: Tak, biedna Zuzia...
Mi: Mamo, Zuzia lozbiła głowę!!! Ona nie ma jusz* głowy?? Pójdziemy to zobaczyć*?



* zwróćcie uwagę na zmiany - Mi zaczęła używać szeleszczących głosek...