wtorek, 30 października 2012

O różnych bajkach

Wieczór jak co wieczór.
Mi: Mamo, puść mi bajke, ale taką do widzenia*
Mama: Późno już Szkrabie, chodź do łóżeczka, a bajkę puszczę ci jutro, ok?
Mi posłusznie idzie do łazienki.
Po dwóch kwadransach w łóżeczku...
Mi: Mamusiu, opowiedz mi bajecke...
Mama: Milciu, już ci czytałam przed chwilką, śpij już
Mi: Ale opowiedz - nie taką z ksiązki, tylko taką z buzi....



* w odróżnieniu od takiej do słuchania :)

poniedziałek, 29 października 2012

Dziecko na śniegu

Za Milą pierwszy tej jesieni zimowy spacer... Fajnie było i w miłym towarzystwie* :)

A teraz - UWAGA KONKURS! Znajdź dziecko na śniegu!!! Na zwycięzców czeka nagroda oczywiście :)





* pozdrawiamy Wiktorka i ciocię Sylwia, która jest bezpośrednim sponsorem dzisiejszego posta :)


sobota, 27 października 2012

Mama lans

Mama wybrała się na Targi Książki (jedno dziecko w przedszkolu, drugie na plecach). Było fajnie, Mama wzbudzała ogólne zainteresowanie z dzieckiem w chuście na plecach, dzięki czemu załapała się na kilka dodatkowych gażdżetów.
Uwieńczeniem mamo-lansu na targach było fotoreporterskie zdjęcie bohaterki... Mama byłby zachwycona, gdyby nie moment, w którym zdjęcie zostało wykonane: z dzieckiem na plecach poczytywała sobie właśnie "Niebezpieczeństwa onanizmu"....





czwartek, 25 października 2012

Kosmos

Jesienny czas przeziębień dopadł także i niezniszczalną Mi, która od poniedziałku zamiast chodzić do przedszkola, robi przedszkole z domu... (sprawdzanie obecności, zabawa w podwórko), a Mama robi wszystko, żeby sprostać nudzie i oczekiwaniom dwójki małych zasmarkańców (bo Mi-ś w katarze dotrzymuje towarzystwa siostrze jak równy równemu - oboje mają smarki po pas i kaszel taki, jakby conajmniej oporządzali paczkę fajek dziennie). Generalnie w domu jest tak, jak może być przy dwójce chorych acz niestrudzonych brykaczy.
Mimo to, do dziś, Mama była przekonana, że świetnie sobie radzi....

Mila bierze swój zabawkowy telefon i "dzwoni" do babci:
Mi: Halo babcia??? Babciu sybko psyjedź, bo tu mamy jakiś KOSMOS po prostu!

czwartek, 18 października 2012

Bueeee....

Mi: Mamoooo, a Misiek bieze gzechotke do buzi!!!
Mama: Po to jest ta grzechotka Milenko, żeby ją sobie brał do buzi.
Za chwilę
Mi: Mamooooo, a Misiek ksiązecke do buzi!!!
Mama: Milenka, nie zabieraj mu, niech sobie gryzie, jego teraz bolą dziąsełka i wszystko bierze do buzi...
Za trochę szybszą chwilę...
Mi: Mamooo, a Misiek bieze jabko do buzi!!!
Mama: Bo mu dałam, Milu, nie skarż już tak. Niech sobie Misiek gryzie co tam chce...
Za chwilę
Mi: Mamooo, a Misiek....
Mama: Milu, przestań!
Mi: Ale on bieze kabelek do buzi!!!
Mama: Ale to jest taki kabelek, który może brać, przed chwilą mu go dałam. Widziałaś przecież...

Za dłuższą chwilę
Mi: Mamoooo, a Misiek....
Mama: Mila, stop! Przestań skarżyć.
Mi: Ale on....
Mama: Ale ci już powiedziałam, żebyś przestała.
Mi: Ale, ale....
Mama: Mam dosyć słuchania o tym, co bierze Misio.
Mi (krzyczy): Ale on bieze kupe z kuwety do buzi!!!!!




PS. Bohaterskiej Mamie udało się w ostatniej chwili, w locie niemal, zatrzymać małą rączkę Mi-sia przed włożeniem kuwetowej zawartości do buzi... Rączki niestety nie udało się uratować...

środa, 17 października 2012

Na dobry sen

Mi: Mamusiu, zaśpiewaj tą piosenkę o Dzisiu...
Mama: ??? O Misiu?
Mi (stanowczo): Nie, o Dzisiu.
Mama: O Zdzisiu?
Mi: Tak, o Zdzisiu.
Mama (myśli): ...... ale chyba nie znam żadnej o Zdzisiu...
Mi (pod nosem): Znas, znas.... (głośniej): No tą: (śpiewa) "ale Zdziś jest mały jak oklusek"

No to proszę bardzo, piosenka o Dzisiu/Zdzisiu w ulubionym wykonaniu Mamy





niedziela, 14 października 2012

Co ja czuje

Babcia G: Jedz Milu, jedz, będziesz duża.

Jakiś czas później. Mi je śniadanko. Nagle woła baaardzo głośno:
Mi: Mamo!!! Mamo!!!
Mama: ???
Mi: Ja czuje ze rosne!!!


środa, 10 października 2012

Maszynka do gadania

Mama i Tata przeżywają ostatnio trudny czas. Podobnie zresztą jak większość rodziców dzieci  w wieku 3-6 lat. Trudny okres związany jest ze słowotokiem, które dzieci w tym wieku na ogół posiadają. I tu nie chodzi o to, że dziecko dużo mówi, lub (jak się wydaje niedoświadczonym) zadaje "dużo pytań". Tu chodzi o to, że dziecko gada nieustannie, non stop, bez przerw, od momentu gdy otworzy oczy rano, po moment kiedy je zamknie 12 godzin później idąc spać. I to nie jest przenośnia. Mniej doświadczeni rodzice próbują najpierw brać udział w konwersacji, następnie tylko przytakują potakują, szukają kreatywnych odpowiedzi na każde z miliona pytań, a potem przychodzi moment, kiedy próbują taką maszynkę do gadania ignorować. A to błąd!!! Doświadczony rodzic wie, że każda próba bojkotu trajkoczącego dziecka kończy się pomnażaniem pytań i stanowczym domaganiem się uwagi ("Mamo, słuchaj mie!Cemu mie nie słuchałaś? Jak mówie to mas mnie słuchać? Dobze? To jesce raz Ci powiem, ale mas mie telaz słuchać!!)...

Do Mamy dzwoni telefon z zastrzeżonego numeru. Mama za każdym razem, gdy widzi zastrzeżony numer, zamierza nie odbierać, ale i tak złudzenia, że to na pewno coś ważnego, wygrywają i Mama jednak odbiera.
I tym razem, jak zawsze, okazuje się, że po drugiej stronie słuchawki ma telefonicznego komiwojażera...

Pan: Dzień dobry, jestem przedstawicielem wydawnictwa XXXXX. Przygotowaliśmy dla Pani wyjątkową ofertę. Jest nią subskrypcja niezwykłych książeczek dla dzieci, z których każda jest zaprojektowana i wykonana tak, aby wzbogacać słownictwo małego dziecka i rozwijać jego zdolności komunikacyjne...

Mama zazwyczaj nie potrafi przerywać takich wywodów, więc wysłuchuje ich do końca. Pan po drugiej stronie słuchawki jeszcze przez jakiś dobry kwadrans zachwalał subskrypcję niezwykłych książeczek dla dzieci i opowiadał, jak to wspaniale będzie mówić/opowiadać/konwersować dziecko, kiedy stanie się właścicielem tego literackiego cudu. Kiedy w końcu się zatrzymał (ufff.... on też był niezłą maszynką do gadania), Mama zapytała:
- a nie macie jakiegoś produktu, który zubożyłby słownictwo trzyletniego dziecka i uwstecznił jego zdolności komunikacyjne? Cena nie gra roli....
No niestety, nie mieli.....

Ale mama ma swoje sposoby:
1. (odkryty na wakacjach) - LODY - czas ciszy jest tutaj wynikową szybkości lizania i ilości gałek - u Mi na jedną gałkę loda przypada ok. 5 minut ciszy. Za mało? Dla rodziców, którym nie straszne anginy i przeziębienia, dobra wiadomość - ilość gałek może być nielimitowana. Uwaga - sposób wymaga zasobnego portfela :)

2. KUPA - raz dziennie dziecko komunikuje: "Mamo ide kupe, cy mozes mi psynieś ksiązeckę?" - i ten komunikat jest jak miód na serce mamy, bo wie, że nakładem minimalnych kosztów otrzymała właśnie bonusowe 15 minut świętego spokoju....


wtorek, 9 października 2012

Guma

Mi: Mamo, co jesz?
Mama: Gumę do żucia....
Po tym następuje dłuższy wywód na temat co/jak/dlaczego/do czego służy/jak smakuje/czemu-dzieci-nie-mogą - dotyczący gumy do żucia.

Kilka dni później:
Mi: Mamo, zobacz co ja mam!
Porusza przy tym energicznie buzią, udając, że coś żuje...
Mama: No co ty tam jesz?
Mi: Gumę do ŻYCIA!