sobota, 31 marca 2012

Rowerek

Z okazji zbliżających się urodzin Mi, Mama i Tata postanowili, że w prezencie Mała dostanie rowerek (wyczekiwany i wyproszony od dawna).
Mama: Ale kupujemy taki z pedałami czy taki do biegania bez pedałów?
Tata: Zdecydowanie taki z pedałami i małymi kółkami po bokach.
Mama: No i nie różowy!
Tata: Absolutnie nie różowy!

Sobotni ponury poranek rodzice postanowili wykorzystać na urodzinowe zakupy. Tata zadecydował, że trzeba Mi zabrać, aby przymierzyła się do sprzętu i żeby miała wpływ na wybór modelu :)
Tata: Tylko pamiętajcie dziewczyny, rower ma mieć pedały i nie może być różowy!!!

Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze, bo i tak decydujący głos w sprawie wyraziła Mi, wybierając tylko jeden jedyny rowerek, który okazał się być TYM wymarzonym....
Tata z miną wściekłą, ale pogodzony z sytuacją zmierzał do kasy z rowerkiem bez pedałów.... różowym.....


piątek, 30 marca 2012

Klasyfikacja potworów

Rodzinna jazda samochodem: dzieci z tyłu, rodzice z przodu. Mi-ś zaczyna marudzić...
Mi: Michasiu, jak ty płaces to jesteś takim małym potwolem!
Mama i Tata zerkają po sobie i uśmiechają się pod nosem
Tata: A jak ty płaczesz Milenko, to kim jesteś?
Mi: (myśli chwilkę) Takim nieco więksym potwolem...



piątek, 23 marca 2012

Dialogowy debiut Mi-sia

Mi-ś leży w łóżku Mi. Nie leży długo w spokoju, bo Mała natychmiast pakuje się koło niego. Mama dyskretnie czuwa za drzwiami, co by nie doszło do zbyt bolesnego okazywania uczuć.
Mi (chwytając brata za rączkę i wykręcając we wszystkich możliwych kierunkach): Mój Michasiu, mój, mmmmm...
Mi-ś (puszcza bąki): purt, purt, purt, puuuuurt.
Mi: Gy-gy-gy malutki...
Mi-ś: purt, purt
Mi: Nuuu, nuu, malutki mój
Mi-ś: purt
Mi: OOO, tak sie uśmiechas do mnie...
Mi-ś: puuuuuurt.

Wchodzi Mama.
Mama: A co Wy tu porabiacie?
Mi: Tak sobie lozmawiamy z blaciszkiem.

czwartek, 22 marca 2012

O rodzicach, mężach i żonach

Mi i Mama z Mi-siem wracają z przedszkola. To jest zawsze czas na inspirujące/ekscytujące dialogi.
Mi: A cy y jesteś lodzicem?
Mama: Tak, jestem. A czyim, wiesz?
Mi: No, moim.
Mama: A Tatuś jest rodzicem?
Mi: Tak!!! Moim, Michasia i Twoim.
Mama: Nie, on jest moim mężem.
Mi (myśli, myśli): A jak kiedyś będę taaakaa duuuza to tes będe męzem.
Mama: Hmmm...... Mężem nie będziesz, ale raczej żoną. Tak jak ja jestem żoną Tatusia.
Mi: A cemu?
Mama: No bo dziewczyny są żonami, a chłopcy mężami.* Jak będziesz dużą dziewczyną to sobie znajdziesz jakiegoś miłego chłopca i będziesz mogła być jego żoną...
Mi: To ja będe zoną Oliviera!
Mama: Oliviera??? A dlaczego akurat Oliviera?
Mi: Bo on tak fajnie hałasuje!
Mama: ???
Mi: I Wiktolka zoną tes będe!!!



* Tak, tak.... Mama ma bardzo konserwatywne podejście ;)

wtorek, 20 marca 2012

Wpis zawierający lokowanie produktu ;)

Dzieci śpią, Mama czyta ( o taką książkę*). Do pokoju wchodzi Mi (dla Mamy oznacza to właśnie koniec czytania).
Mi: A co to za pan? (wskazując na zdjęcie na okładce)
Mama: Autor tej książki.
Mi: Auto?
Mama: Autor, on tą książkę napisał.
Mi: Długopisem?
Mama: Może długopisem....
Mi: Ale to nie jest długopis (wskazując na czcionkę)
Mama: No bo to nie tą konkretną książkę napisał, tylko tak się mówi, bo to jest jego książka.
Mi: Jego ksiąska?
Mama: No...
Mi: A dlacego mu zablałaś tą ksiązke? Sybko musis oddać!


* bo książki dla mam muszą być w miarę krótkie, bardzo zwięzłe i możliwe do przerwania w dowolnym momencie :)))


A Mama bardzo serdecznie pozdrawia Autora :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Dziecięca logika

Niedziela rano u dziadków. Mama i Tata leżą dojrzewając do wstawania. Mi wbiega do pokoju:
Mi: Uciekłam ze spitala!
Mama: ??? A czemu byłaś w szpitalu?
Mi: Bo musiałam ulodzić klówke*
Mama: To czemu teraz od niej uciekłaś?
Mi: Bo nie ściałam jej kalmić pielsią.
Mama: Nie chciałaś? A ja myślałam, że małe dzidziusie trzeba karmić piersią.
Mi: Ale ja nie ściałam.
Mama: A czemu nie?
Mi: Bo ja jestem pseciez za malutka, zeby kalmić pielsią, mamusiu!!!



*Krówka - maskotka Mi

piątek, 16 marca 2012

Sponsoring

Mama odbiera Mi z przedszkola.
Mi: Autkiem psyjechałaś?
Mama: ??? Nie...
Mi: A cemu?
Mama: Tatuś pojechał autkiem do pracy.
Mi: Ja ci kupie takie autko i bendzies mie wozić, co?
Mama: Hmmm... no fajnie, a za co mi kupisz to autko? To trzeba dużo pieniędzy mieć...
Mi: ...... (myśli)....... Nie bendem sikać*!!!
Mama: ???
Mi: No nie bendem sikać, Tatuś mi da piniązek, a ja Ci kupie autko!!!



* Akcja "Nie sikam do łóżeczka" - zakończona jakiś czas temu sukcesem - polegająca na tym, że za każdą "suchą noc" Mi dostaje pieniążek.**

**Wszystkich którzy w tym momencie zaczęli rozważać natychmiastowe porzucenie dotychczasowej posady - uprzedzam - NIE ZATRUDNIAMY i nie planujemy w najbliższym czasie, ani w ogóle nigdy, zatrudniać pełnoetatowych, zawodowych, doświadczonych NIESIKACZY.... Dziękuję.

środa, 14 marca 2012

Pokonani własną bronią

Tata usiłuje usiąść na kanapie zajętej na całej długości przez kota. Pozbywa się go zatem klepnięciem w .... zadek (pupę, tyłek... jak się nazywa ta część ciała u kota???). Zobaczyła to Mi:
- Tatusiu, baldzo bzydko zlobiłeś! Posłuchaj mie, jest taka zasada, ze nikt nikogo nie bije!

--------------------------------------------------------

Kolacja. Mi życzy sobie jeszcze kolejną kanapkę, której ostatecznie nie zjada
Mama: Zjedz kanapkę skoro sobie ją zażyczyłaś!
Mi: Nie chce.
Mama (już trochę bardziej stanowczym tonem): Zjedz, bo będę zła...
Mi: Denelewujes się?
Mama: Tak!
Mi: Jak się chces denelwować to idź sybko do pokoiku i tam sie denelwuj, a nie tutaj!

----------------------------------------------------------

Mama i Tata poważnie dyskutują... No dobra, po prostu trochę się kłócą...
Mi (grożąc palcem): Lodzice, słuchajcie mie!  Nie kłócimy się!!! Taka zasada...

piątek, 9 marca 2012

O słowach przyniesionych z przedszkola

Mama czyta, a Mi bawi się obok.
Mi: Mamusiu, a ja wiem jak jest lalka po angielsku!
Mama: ??? Tak? Jak
Mi: E doool.
Mama (zdziwiona, bo po angielsku Mi jeszcze nie przemawiała): No, masz rację. A znasz jakieś inne słowa?
Mi: Bloks!!! To są klocki! A jak jest piłecka?
Mama: A ball. A liczyć umiesz?
Mi: Nie...
Zaczynają ćwiczyć angielskie liczenie: łan, tu, tri, for itd...
Mi wraca do zabawy, a Mama do czytania. Po chwili Mama słyszy jak Mi sama do siebie mówi
Mi: E dooool licy łan, fiut, łan, fiut...
Mama (nie do końca pewna czy dobrze słyszy): Nie fiut tylko "two"
Mi: Fiut, mamusiu, fiut!!!
Mama (przerażona, w myślach złorzeczy na przedszkola i złe dzieci, od których grzeczne dzieci uczą się brzydkich słów): Jaki fiut, jaki fiut? Co to za słowo?
Mi: No fiut, fiut - pomalańcka, albo jakiś inny owoś.
Mama: Fruit???
Mi: Tak, fiut.



niedziela, 4 marca 2012

Pośniegowe atrakcje

Mi i Mama z Mi-siem na brzuchu idą z przedszkola. Na pośniegowym błocie Mama dostrzega wyjątkowo dobrze odbite ślady...
Mama: Zobacz, Milu, ślady!!! Jak myślisz, czyje?
Mi: mhhm... chyba pieska!
Mama (z afektem): Tak, to piesek zostawił takie fajne ślady!
Mi (naśladując afekt Mamy): A zobac tutaj, jaką fajną kupe tez zostawił!!!!