sobota, 23 kwietnia 2011

Świątecznie

W aucie. Podróż z Krakowa do Suwałk. Pierwsza w nocy. Mi śpi w foteliku, a w radiu (program 2) zaczyna się koncert wielkopiątkowych pieśni w wykonaniu greckich mnichów.
- Co to jest? - Tata do Mamy, bardziej retorycznie niż z zamiarem usłyszenia odpowiedzi.
- To jeś amen- informuje rzeczowo Mi

----------

Jeszcze w temacie kościelnym.
Wycieczka rowerowa do Tyńca. Mama z Mi wchodzą do kościoła na wyraźnie życzenie Mi. Organy grają, ksiądz śpiewa - generalnie atmosfera podniosła. Mi z wyrazami zachwytu na twarzy wsłuchuje się w śpiewy. Po chwili następuje cisza. Mi zdecydowanie rozczarowana krzyczy na cały głos:
- EEE, eście la-la, eście la-la!!! (Jeszcze "la-la")
Niestety, próby uciszenia nie dały skutku, więc Mama zmuszona była opuścić kościół ze skandującą "Eście lala" Mi. Po kilku minutach Małe łaskawie odpuściło, ale zaczęło się domagać ponownego wejścia do kościoła. Tym razem wybrany został Tata. W międzyczasie skończyła się Msza. Mi wchodzi do kościoła wyraźnie zdezorientowana. Rozgląda się dookoła i widząc, że nic się nie dzieje, rozkłada rączki i kwituje:
- Nie ma amena.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz