Niedziela, godzina 20.00. Dzieciaki spacyfikowane i oporządzone leżą w swoich łóżkach. A Mama i Tata włączają film, na który mieli ochotę od dawna....
Film się zaczyna - początkowa lista płac przewija się na ekranie.
Z pokoju dziecięcego:
Mi: Maaamuuusiuuu sikuuu i kuuupeee!
Mama wstaje, wciska spację (pauzę) i idzie do pokoiku, zbiera Mi z łóżeczka, sadza na kibelku i wychodzi z łazienki po Milenkowym "Idź stąd telaz bo lobie kupe"
Mi: Mamooo, ksiązecka!!!
Mama wraca do łazienki wyciąga specjalną książeczkę spod łazienkowej szafki i wręcza Mi.
Mi: A telaz idź bo lobię kupe.
Mama wychodzi znowu. Naciska spację i razem z Tatą oglądają film, a raczej te początkowe napisy. Po pięciu minutach:
Mi: Maaamooo, ju-uuz!
Mama wstaje, wciska spację, idzie do łazienki wyciera pupę, pomaga umyć rączki, zaprowadza do łóżeczka i wraca do pokoju znowu wciska spację, siada na kanapie i zaczyna oglądać film.
Napisy początkowe mijają, zaczyna się film. Mija pięć minut.
Mi-ś: EEkh..... Heh.... Eeeekh (chrząka i stęka)
Mama i Tata starają się zignorować odgłosy.
Mi-ś: (coraz głośniej): Eeeekhh.... Łeee, łeeee......
Tata: Chyba mu smoczek wypadł.... Idę....
Wstaje, wciska spację, idzie do małego pokoju, wsadza do buźki Małego wypadnięty smoczek. Wraca, wciska spację, siada na kanapie i wraz z Mamą znów próbują oglądać film...
Akcja się rozkręca powoli. Po kilku minutach:
Mi: Maamaaa! Moja lozowa poduska!!! Gdzie jest???
Mama: Nie wiem, śpij już!
Mi: Aleee jaa nie zaasne bez lózowej poduski! Łeeeee....
Mama (do Taty): Gdzie ta różowa poduszka, widziałeś ją gdzieś?
Tata: Chyba na górze jest...
Tata wciska spację, wspina się po schodach, idzie na czworakach przez całą antresolę, na której końcu znajduje się łóżko, a na końcu łóżka wciśnięta w kąt leży różowa poduszka. Wraca na czworakach przez całą antresolę, schodzi po schodach, zanosi różową poduszkę Mi, wraca do pokoju, naciska spację, siada na kanapie i próbuje sobie przypomnieć o co chodzi w oglądanym filmie.
Po kilku chwilach oglądania Mama i Tata wciągają się w wątki filmowe, ale nie na długo....
Mi-ś: Eeeekh... (stęka), eekkhhh, heh... mmm....
Wstaje Mama, wciska spację, idzie do małego pokoju, podaje smoczka. Wraca do pokoju, włącza spację, siada na kanapie....
Mi: Maaaamaaa, móóój koooonik!
Mama: ????
Mi: Niee świeeeci! Zepsuł sie!! Łeeee...
Mama znowu wciska spację, wraca do małego pokoiku. A tam Mi siedzi na swoim łóżeczku, trzyma w rękach kucyka, któremu świecą skrzydła... Świecą zazwyczaj, ale w tym momencie akurat nie świecą. Mama włącza przycisk na grzbiecie kucyka. Skrzydła świecą.
Mama: No świecą przecież
Mi: No widzis... wcale się nie zepsuły!!!
Mama: Grrrr... Śpij już, dobra?
Wychodzi z pokoju włącza spację i już ma siadać na kanapie....
Mi-ś: EEEkkhh, łeeeeee, łeeeee, heeh.....
Mi: Maaammooo, Michaś płace, chodź sybko!
Mama i Tata wstają razem, któreś z nich naciska spację, idą do pokoju dzieci. Mi-ś zostaje uspokojony na rękach, zasypia. Mi dalej bryka po łóżku i nie zamierza zasnąć.
Mama: Spać, bo zastrzelę!
Mi: Łeee... łeeee.... Złościs się na mnie? Chodź połóz się ze mną to zasnę.
Mama kładzie się obok Mi. Po kilku minutach Mi zasypia, Mama wstaje i wraca do dużego pokoju. Włącza spację, siada na kanapie i razem z Tatą wracają do oglądania filmu, z którego już prawie nic nie pamiętają, więc o godzinie 21-szej włączają film jeszcze raz, od początku....
Mama zamyka na chwilę oczy, a kiedy je otwiera jest już 23-cia, Tata chrapie obok, a na ekranie lecą napisy końcowe....
Tym oto sposobem od ponad dwóch miesięcy rodzicom nie udało się jeszcze obejrzeć żadnego filmu :)))
No jak to kupę zrobić bez książeczki w naszej rodzinie to niewykonalne :-)
OdpowiedzUsuńA my ostatnio obejrzeliśmy film (całe 20 minut trwał)... :-)
Brat