środa, 10 października 2012

Maszynka do gadania

Mama i Tata przeżywają ostatnio trudny czas. Podobnie zresztą jak większość rodziców dzieci  w wieku 3-6 lat. Trudny okres związany jest ze słowotokiem, które dzieci w tym wieku na ogół posiadają. I tu nie chodzi o to, że dziecko dużo mówi, lub (jak się wydaje niedoświadczonym) zadaje "dużo pytań". Tu chodzi o to, że dziecko gada nieustannie, non stop, bez przerw, od momentu gdy otworzy oczy rano, po moment kiedy je zamknie 12 godzin później idąc spać. I to nie jest przenośnia. Mniej doświadczeni rodzice próbują najpierw brać udział w konwersacji, następnie tylko przytakują potakują, szukają kreatywnych odpowiedzi na każde z miliona pytań, a potem przychodzi moment, kiedy próbują taką maszynkę do gadania ignorować. A to błąd!!! Doświadczony rodzic wie, że każda próba bojkotu trajkoczącego dziecka kończy się pomnażaniem pytań i stanowczym domaganiem się uwagi ("Mamo, słuchaj mie!Cemu mie nie słuchałaś? Jak mówie to mas mnie słuchać? Dobze? To jesce raz Ci powiem, ale mas mie telaz słuchać!!)...

Do Mamy dzwoni telefon z zastrzeżonego numeru. Mama za każdym razem, gdy widzi zastrzeżony numer, zamierza nie odbierać, ale i tak złudzenia, że to na pewno coś ważnego, wygrywają i Mama jednak odbiera.
I tym razem, jak zawsze, okazuje się, że po drugiej stronie słuchawki ma telefonicznego komiwojażera...

Pan: Dzień dobry, jestem przedstawicielem wydawnictwa XXXXX. Przygotowaliśmy dla Pani wyjątkową ofertę. Jest nią subskrypcja niezwykłych książeczek dla dzieci, z których każda jest zaprojektowana i wykonana tak, aby wzbogacać słownictwo małego dziecka i rozwijać jego zdolności komunikacyjne...

Mama zazwyczaj nie potrafi przerywać takich wywodów, więc wysłuchuje ich do końca. Pan po drugiej stronie słuchawki jeszcze przez jakiś dobry kwadrans zachwalał subskrypcję niezwykłych książeczek dla dzieci i opowiadał, jak to wspaniale będzie mówić/opowiadać/konwersować dziecko, kiedy stanie się właścicielem tego literackiego cudu. Kiedy w końcu się zatrzymał (ufff.... on też był niezłą maszynką do gadania), Mama zapytała:
- a nie macie jakiegoś produktu, który zubożyłby słownictwo trzyletniego dziecka i uwstecznił jego zdolności komunikacyjne? Cena nie gra roli....
No niestety, nie mieli.....

Ale mama ma swoje sposoby:
1. (odkryty na wakacjach) - LODY - czas ciszy jest tutaj wynikową szybkości lizania i ilości gałek - u Mi na jedną gałkę loda przypada ok. 5 minut ciszy. Za mało? Dla rodziców, którym nie straszne anginy i przeziębienia, dobra wiadomość - ilość gałek może być nielimitowana. Uwaga - sposób wymaga zasobnego portfela :)

2. KUPA - raz dziennie dziecko komunikuje: "Mamo ide kupe, cy mozes mi psynieś ksiązeckę?" - i ten komunikat jest jak miód na serce mamy, bo wie, że nakładem minimalnych kosztów otrzymała właśnie bonusowe 15 minut świętego spokoju....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz